Elana - Raków Częstochowa
- Od momentu kiedy przejąłem zespół piszemy nową historię. Szans na awans już raczej nie mamy. Oczekuję obecnie od drużyny jednak nie mniejszego zaangażowania. Chcemy rozgrywki dokończyć na możliwie najlepszym miejscu - mówił przed meczem Grzegorz Wędzyński, szkoleniowiec Elany.
Jego podopieczni dziś nie zawiedli swoich kibiców, bowiem pokonali Raków. Sam mecz nie zachwycił kibiców, którzy w upalny dzień zebrali się na stadionie przy ulicy Bema. Wystarczy tylko wspomnieć, że Elana w pierwszej połowie skonstruowała jedną składną akcję. W 35. minucie piłkę rozegrał Damian Sędziak, który zagrał za pleców częstochowskich obrońców do MIkołajczaka. Ten wycofał piłkę do Nowasielskiego, który umieścił ją w bramce.
Drugą bramkę gospodarze zdobyli w 74. minucie, a głównym bohaterem znów był Nowasielski. Młody napastnik Elany po podaniu Rogóża znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Rakowa, zachował zimną krew i pewnie umieścił piłkę w bramce strzeżonej przez Matusza Kosa.
Później dwukrotnie z rzutu wolnego uderzał Tomasz Rogóż - raz trafił w słupek, a raz posłał piłkę obok bramki.
W końcówce meczu Raków grał w dziesiątkę, bowiem Bartosz Soczyński dwukrotnie zobaczył dziś żółty kartonik.
Elana Toruń - Raków Częstochowa 2:0
ELANA: Kryszak - Bartkiewicz, Czarnecki, Świderek, Gajda - Rogóż, Młodzieniak (55. Grudzień), Kikowski, Mikołajczak - Sędziak (70. Zamiatowski), Lewandowski (25. Nowasielski, 78. Bołądź).
Analiza meczu w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »