Do Głogowa podopieczni Grzegorza Wędzyńskiego wyruszali z "duszą na ramieniu". Nie mogli bowiem wystąpić bramkarz Bebłowski oraz skrzydłowi: Grudzień i Mikołajczak.
Zawody były dość wyrównane, choć z punktu bardziej zadowolony powinien być Chrobry. Elana od pierwszego gwizdka zaatakowała zdecydowanie. W 5. min. Adam Młodzieniak uderzył na bramkę i golkipera Augustyna przed wyjęciem piłki z siatki uratowała poprzeczka. W odpowiedzi strzelał Bukraba, ale trafił w boczną siatkę.
Po zmianie stron warunki na boisku dyktowali już przyjezdni. - Byłem zbudowany postawą swoich piłkarzy. Prowadzili akcje w dobrym tempie, byli agresywni i nie pozwolili Chrobremu na wiele - mówił opiekun żółto-niebieskich.
Jak to bywa jednak ostatnio w Elanie wciąż problemem pozostaje brak skuteczności. Przewaga gości wyrażała się w stałych fragmentach i strzałach. Większość jednak nie dochodziła celu. Dobre okazje zaprzepaścili Arkadiusz Czarnecki i Karol Lewandowski. - Bezwzględnie zasłużyliśmy na tę jedną bramkę więcej - mówił niepocieszony szkoleniowiec Elany.
W końcówce to przyjezdni dyktowali warunki. Zamknęli Chrobrego w jego połowie. Trener gospodarzy tłumaczył postawę swoich piłkarzy zmęczeniem i krótką ławką.
Jak padły bramki?
32. min. 1:0 - przed bramką Elany doszło do kuriozalnej sytuacji. Przemysław Kryszak popełnił, jak to określił trener, frajerski błąd, bowiem w niegroźnej sytuacji złapał swego imiennika - Stasiaka za koszulkę. Sędzia nie wahał się ukarać piłkarza i drużynę. Kryszak ujrzał żółtą kartkę, a Mateusz Hałambiec pewnie wykorzystał rzut karny.
76. min 1:1 - przeprowadzona na szybkości składna akcja torunian zakończyła się dokładnym podaniem Damiana Sędziaka do Tomasza Rogóża, który nie dał żadnych szans Augustynowi.
Czytaj e-wydanie »