Dramat rozegrał się 24 kwietnia tego roku w samo południe na skrzyżowaniu ulic Chodkiewicza i Ogińskiego w Bydgoszczy. Dominika Chmara z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy sprawdzała umiejętności pani w średnim wieku, z zawodu nauczycielki, w aucie należącym do szkoły jazdy.
Kursantka dostała polecenie skrętu w lewo - w Ogińskiego. Zgodnie z przepisami poczekała aż jadąca z przeciwka ulicą Chodkiewicza ciężarówka skręci w prawo i wtedy rozpoczęła nakazany manewr.
Za późno na reakcję
- Widziałam, że kursantka ma problemy z kierowaniem, ale prędkość była bardzo mała, może 3-5 kilometrów na godzinę - wspomina egzaminatorka. - Dopiero gdy auto zbliżyło się do krawężnika na około 20 centymetrów, chciałam chwycić lewą ręką za kierownicę i skorygować tor jazdy. Egzaminator nie może reagować zbyt wcześnie, by nie został posądzonym, że przerwał egzamin z błahego powodu. W tym momencie kursantka zareagowała irracjonalnie - przycisnęła gaz do dechy, choć zapewne chciała zahamować. Po prostu pomyliła pedały. Wszystko trwało ułamki sekund.
Auto wjechało z impetem na krawężnik, podskoczyło i staranowało sygnalizator świetlny, po czym wjechało na przeciwległy pas ruchu.
- Dopiero wtedy zdołałam zahamować samochód. Szczęście, że na tym pasie nie było innych pojazdów, bo mogłoby dojść do tragedii. W efekcie niegroźne obrażenia odniosłam tylko ja - to ogólne potłuczenia i szok, co skończyło się miesięcznym zwolnieniem lekarskim.
Przeczytaj także: Do czego jest zdolny kursant podczas egzaminu na prawo jazdy? Sprawdź!
Kursantka pokryła szkody w aucie należącym do prywatnej szkoły jazdy. Przyjęła też wyrok nakazowy sądu skazujący ją na 300-złotową grzywnę. Potem nawet zdała ponowny egzamin i jest pełnoprawnym kierowcą.
Miała hamować w locie?
Policja uznała jednak, że winna jest także egzaminatorka, bo nie zareagowała i nie przerwała egzaminu, pomimo tego że kursantka straciła panowanie nad autem i ścięła sygnalizator. Policja uważa, że egzaminatorka jest kierującą pojazdem i może zostać pociągnięta do odpowiedzialności.
Przy czym fakt, że jest kierującą wywiedziono na podstawie stanowiska Sądu Najwyższego z 1972 r., który stwierdził, że prowadzenie... wojskowego statku powietrznego należy nie tylko do obowiązków załogi, ale też do personelu naziemnego, który wydaje polecenia załodze. Z tych przyczyn kierownik lotów jest osobą prowadzącą samolot.
Pani Dominika nie czuje się winna, więc nie przyjęła mandatu. Policja skierowała sprawę do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. Obwiniona złoży wyczerpujące wyjaśnienia przed sądem.
- Myślę, że sprawę dałoby się szybko i jednoznacznie wyjaśnić, gdyby w aucie zainstalowana była kamera. Ale tej nie było - relacjonuje egzaminatorka.
- Auto podskoczyło na krawężniku, więc egzaminatorka nie mogła od razu wyhamować rozpędzonego pojazdu. Nikt tego by nie zrobił, bo praw fizyki się nie zmieni. Poza tym w takich okolicznościach egzaminatorce mogła spaść stopa z hamulca - wyjaśnia znający sprawę Michał Jóźwiak, instruktor i właściciel szkoły jazdy „Motoklub”, członek stowarzyszenia „Prawo na drodze”, które pomaga kierowcom w tarapatach.
Zdaniem pana Michała, argument oskarżenia o spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym (art. 86 Kodeksu wykroczeń) upadnie, bo w tym momencie na drodze nie było żadnego innego pojazdu ani człowieka. Jego zdaniem, było to zwykłe najechanie na sygnalizator, a zatem kolizja, która nie wpłynęła na bezpieczeństwo ruchu.