- Był Pan zaskoczony nominacją?
- Raczej nie. W każdym kraju tradycją jest, że zespół Gwiazd w takim meczu prowadzi trener zagraniczny. Przed rokiem taką szansę dostał Jose Hernandez z Wisły Can Pack, teraz moja kolej. Myślę, że medalem z Energą zasłużyłem na to.
- Pięć koszykarek wybrali kibice, pozostałe w większość Pan. Czym się Pan kierował?
- Przede wszystkim bardzo żałuję, że w drużynie nie będzie Morris, która bardzo dobrze spisywała się w Artego, ale nie wróciła z USA. Nie będzie w składzie także Andji Jelavić, która jest świetną rozgrywającą i wybrałem ją do drużyny. Nie wiem, dlaczego nie przyjedzie ostatecznie do Lublina. Jeśli to klub jej nie pozwolił, to pierwszy raz mi się to zdarzyło. Nie zgadzam się z zarzutami, że zbyt wiele jest koszykarek z Wisły. To Mecz Gwiazd, a ich jest w Krakowie najwięcej.
- Będzie Pan chciał koniecznie wygrać z reprezentacją Polski czy też raczej chodzi wyłącznie o zabawę.
- Takie mecze wymyślili Amerykanie i to zawsze przede wszystkim chodzi o zabawę i promocję koszykówki. Głupotą byłoby wbijanie koszykarkom do głowy, że muszą z Polkami wygrać. Chcemy pokazać kibicom w Lublinie uroki żeńskiej koszykówki. Na pewno będzie co pokazywać, zwłaszcza w drużynie Gwiazd zagrają przecież uczestniczki niedawnych mistrzostw świata czy koszykarki znane z WNBA.
- W składzie nie ma jednak gwiazd amerykańskiej ligi Nicole Powell z Wisły czy Tangeli Smith z CCC Polkowice.
- To bez wątpienia światowe gwiazdy, uznałem jednak, że nie będę zapraszał koszykarek, które grają w Polsce od niedawna. To byłoby niesprawiedliwie wobec zawodniczek, które spędziły w PLKK cały sezon.
- Przed takim meczem planuje Pan jakieś treningi czy raczej obowiązuje pełna improwizacja?
- Na pewno nie było pomysłu, żeby organizować wielkie zgrupowania. Mamy w Lublinie zaplanowany jeden wspólny trening. Nie chodzi nawet o zaplanowanie całej taktyki, ale żeby zawodniczki lepiej się poznały, porzucały razem. Może przygotujemy dwie, trzy zagrywki, które będą atrakcyjne dla kibiców, ale to wszystko. To są w większości wielkie koszykarki, z ogromnym doświadczeniem. One nie potrzebują wielu wspólnych treningów, żeby dobrze współpracować na parkiecie.
- Przeciwnikiem będzie reprezentacja, a tam niespodzianka: nie ma żadnej koszykarki Energi.
- Taka jest decyzja trenera Dariusza Maciejewskiego i trzeba to uszanować. Agata Gajda sama pożegnała się z kadrą, ale inna sytuacja jest z Moniką Krawiec. Dla mnie to najlepsza polska koszykarka na pozycji numer dwa i jej brak w reprezentacji jest zaskoczeniem. Nie chcę jednak wkraczać w kompetencje trenera Maciejewskiego. On podjął określone decyzje kadrowe i on za nie odpowiada.
Zagrają w Lublinie
Gwiazdy PLKK: Pierwsza piątka: Veronika Bortelova, Alicia Gladden, Jelena Maksimović (Energa Toruń), Stephanie Raymond (Artego Bydgoszcz), Amisha Carter (CCC Polkowice); rezerwowe: Erin Phillips, Jelena Leuczanka (Wisła Can-Pack Kraków), Laurie Koehn (Utex ROW Rybnik), Monica Wright, Milka Bjelica (Lotos Gdynia), Samantha Richards (AZS PWSZ Gorzów), Bernice Mosby (Lider Pruszków)
Reprezentacja Polski: Alicja Bednarek (Lider Pruszków), Joanna Czarnecka (Tęcza Leszno), Katarzyna Dźwigalska, Agnieszka Skobel, Justyna Żurowska (AZS PWSZ), Marta Jujka (Lotos Gdynia), Ewelina Kobryn, Katarzyna Krężel, Magdalena Leciejewska, Paulina Pawlak (Wisła Can-Pack Kraków), Elżbieta Mowlik (INEA AZS Poznań), Agnieszka Szott (Artego Bygdoszcz).
Początek meczu w niedzielę o godz. 18.00. Transmisja w TVP Sport.
Czytaj e-wydanie »