Piłkarze Republiki Federalnej Niemiec bardzo starannie przygotowali się do turnieju na "swoich śmieciach“. Dla podopiecznych Helmuta Schoena nie było zresztą innej alternatywy; marzyli od dawna o drugim w historii tytule mistrzowskim.
W nowej formule, po nowy puchar
Do turnieju przystąpiło 16 reprezentacji. Podzielone je na cztery grupy, w których każdy grał z każdym. Do kolejnej fazy, także grupowej, awans wywalczały po dwie najlepsze ekipy, które podobnie potykały się w rywalizacji grupowej. Zwycięzcy grali o złoto, drużyny z drugich miejsc w tzw. finale pocieszenia.
Gospodarze rozpoczęli turniej o wygranej nad Chile, lecz swoją grą nie przekonali wiernych sympatyków. Potem przyszło łatwe zwycięstwo nad Austrią, lecz w“derby“ Niemiec przegrali 0:1 z zespołem NRD. Fachowcy przyjęłi ten wynik bez specjalnych emocji uznając, że zadziałało wyrachowanie . Drużyna RFN chciała bowiem uniknąć niechcianej konfrontacji z ekipami z Ameryki Południowej (Brazylią i Argentyną).
Drugę fazę piłkarze Schoena przeszli bez przegranej. Wygrana 2:0 nad Jugosławią i aż 4:2 nad Szwecją zwiastowała pewny finał. Ale po drodze musieli zagrać z... Polską. Pamiętny mecz w Frankfurcie na wodzie, to już klasyka piłkarstwa. Psim swędem zespół gospodarzy wygrał to spotkanie 1:0 i czekał na drugiego finalistę. A była nim Holandia, prezentująca na stadionach RFN tzw. futbol totalny. "Pomarańczowi“ grali wtedy najładniejszą na świecie piłkę. Niestety, przed monachijskim finałem "zabalowali“ i finał przegrali 1:2. Franz Beckenbauer mógł triumfalnie wnieść do góry nowy Puchar Świata.
Powrót po 36 latach
Biało-czerwoni w finałach mistrzostw świata pojawili się po 36 latach nieobecności. Drużyna Kazimierza Górskiego była na fali, pokonała wszak w eliminacjach Anglię i Walię. Mimo wszystko polscy kibice bali się występu w finałowym turnieju, bowiem w grupie przyszło naszemu zespołowi zmierzyć się m.in. z Argentyną i Włochami. Obawy okazały się przedwczesne, bowiem drużyna grała koncertowo, wnosiła do współczesnej piłki tak oczekiwaną improwizację i świeżość. Pokonała Argentynę 3:2, dała radę wicemistrzom świata Włochom (2:1), a gole Deyny i Szarmacha przeszły do historii jako najpiękniejsze w mundialach; po trodze biało-czerwoni rozgromili Haiti (7:0). Drugą fazę Polacy rozpoczęli od ciężkiej przeprawy ze Szwecją (1:0), także kolejny mecz z Jugosławią (wygrana 2:1) nie należał do łatwych. W sławetnym spotkaniu z RFN byli bliżej sukcesu; Tomaszewski obronił rzut karny, lecz dal się pokonać niesamowitemu Gerdowi Muellerowi. Ostatecznie nasz zespól zajął w grupie drugie miejsce i czekał go mecz z... Brazylią, mistrzem świata sprzed czterech lat. Drużyna Górskiego nie wymiękła, po golu najskuteczniejszego piłkarz turnieju - Grzegorza Laty (7 goli) wygrała i mogła się cieszyć z największego sukcesu polskiego futbolu. Indywidualne splendory nie ominęły, prócz Laty, Kazimierza Deyny (trzeci piłkarz WM’ 74) i Roberta Gadachy wybranych wraz z kolegą do jedenastki gwiazd.
X Mistrzostwa Świata - 13 6.- 7.7. 1974 Republika Federalna Niemiec
Finał: RFN - HOLANDIA 2:1. Bramki: Breitner 25.karny), Mueller (43) - Neskens (2. karny:
RFN: Maier - Vogts, Beckenbauer, Schwarzenbeck, Breitner -Bonhof, Hoenes, Overath, Grabowski - G. Müller, Hölzenbein.
Holandia: Jongbloed - Suurbier, Rijsbergen (68. de Jong), Haan, Krol - Jansen, Neeskens, Van Hanegem - Rep, Cruyff,
(Rensenbrink (46. R. van de Kerkhof)
O 3. miejsce: Polska - Brazylia 1:0. Bramka: Lato (76)
W rytmie tanga
Kolejne finały mundialu zawitały na kontynent południowo amerykański. Z goszczenia 16 reprezentacji mogła cieszyć się Argenyyna. Po dwóch nieudanych dla niej turniejach, w kraju rżadzącym przez juntę postanowiono uczynić wszystko, aby zdobyć mistrzostwo. Miały temu służyć dwie decyzję - zatrudnienie młodego ale niezwykle utalentowanego i z charyzmą szkoleniowca - Cesara Luisa Menottiego oraz zbudowanie reprezentacji z zawodników występujących wyłącznie w klubach Argentyny. Wyjątek uczyniono jedynie wobec Mario Kempesa , goleadora hiszpańskiej Valencii. Turniej w Argentynie przebiegał według podobnego regulaminu, jak w RFN, czyli w dwóch fazach grupowych.
Skłóceni wewnętrznie
Do finałów zakwalifikowała się ponownie reprezentacja Polski. Biało-czerwoni, tym razerm pod wodzą Jacka Gmocha, dysponowali równie silnym zespołem. Niektórzy eksperci uważali nawet, że silniejszym bo w jego składzie znaleźli się Włodzimierz Lubański i wschodząca gwiazda - Zbigniew Boniek. Polacy trafili do grupy z mistrzami świata. Mecz z RFN zakończył się bezbramkowym remisem, a w języku futbolu pojawił się nowy termin "piłkarskie szachy“. Potem drużyna Gmocha uporała się z Tunezją (1:0) i pewnie pokonała Meksyk (3:1 - dwa gole Bońka). W kolejnej fazie przyszło biało-czerwonym stawić czoła koalicji południowoamerykańskiej. Miał to być rewanż za nieudany dla zespołów Argentyny i Brazylii mundial sprzed czterech lat. Z Argentyną nasz zespół zagrał dobrze, lecz przegrał. Gdyby Dyena wykorzystał rzut karny może losy tego meczu potoczyłyby się inaczej. Niestety, katem Polaków okazał się Kempes. Wiary w możliwość zakwalifikowania się do strefy medalowej dodał jeszcze podopiecznym Gmiocha wygrany mecz z Peru (1:0). Niestety, porażka z piłkarzami canarinhos (1:3) szybko rozwiała marzenia.
Do finału dotarli zaś gospodarze (ustawiony mecz z Peru, wygrany 6:0), gdzie czekała już reprezentacja Holandii. To było jedno z najbardziej pasjonujących spotkań finałowych. Trzeba było dogrywki, aby wyłonić zwycięzcę. Jej bohaterami zostali, oczywiście, Kempes oraz Bertoni, strzelając po golu. Polacy z Argentyny wracali niepocieszeni, choć nikt nie miał wątpliwości, żer podczas mundialu drużyna mogła wypaść dużo lepiej, była jednak skonfliktowana wewnętrznie.
X Mistrzostwa Swiata - 2 - 25 czerwca 1978 Argentyna
Finał: HOLANDIA - ARGENTYNA 1:3. Bramki: Naninga (82) - Kempes 2 (38,108), Bertoni (115)
Argentyna: Fillol - Galvan, Olguin, Passarella, Tarantini - Ardiles (65’ Larrosa), Bertoni, Gallego - Kempes, Luque, Ortiz (75’ Houseman)
Holandia: Jongbloed - Poortvliet, Krol, Brandts, Jansen (73’ Suurbier) - Haan, R. van de Kerkhof, W. van de Kerkhof, Neeskens - Rensenbrink, Rep (59’ Nanninga).
O 3. miejsce: Brazylia - Włochy 2:1.