Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 101:92 (28:17, 24:33, 36:25, 13:17)
ŚLĄSK: Jarmakowicz 25 (2), Dziewa 16, 12 zb., Jakóbczyk 13 (2), Leńczuk 13 (3), Kulon 6, 12 as. oraz Skibniewski 23 (4), Bożenko 3 (1), Pietras 2.
ENEA ASTORIA: Kukiełka 23 (3), Frąckiewicz 17 (2), 9 zb., Nowakowski 12 (2), Szyttenholm 6, Aleksandrowicz 5 (1) oraz Fatz 13, Pochocki 9 (1), Śpica 4, Kondraciuk 3 (1).
W Bydgoszczy kibice oglądali w 1. rundzie jeden z najlepszych meczów w sezonie, który rozstrzygnął się w końcówce na korzyść gości. W rewanżu stawką było zwycięstwo w rundzie zasadniczej.
Enea Astoria zaczęła źle. Celny był ledwie co czwarty rzut i już w połowie 1. kwarty przewaga Śląska przekroczyła 10 pkt (15:4). Pod koniec tej części bydgoszczanie nieco się poprawili i zbliżyli do gospodarzy (22:15), ale trudno było nawiązać wyrównaną walkę.
Niepokonany u siebie Śląsk był bezlitosny w rzutach z dystansu (do przerwy 9/22), miał bardzo dużą przewagę pod tablicami, bardzo brakowało Jakuba Dłuskiego i Mikołaja Groda. W pewnym momencie przewaga wynosiła już 16 punktów, ale Asta świetnie zakończyła połowę, zmniejszając strat do 2 pkt (Kukiełka 15 pkt do przerwy).
Liczyliśmy na walkę o zwycięstwo, ale Astoria drugą połowę zaczęła tak samo źle, jak pierwszą (16:5 i 68:55 dla Śląska). Przewaga rywali wynosiła kilkanaście punktów. Dopiero w ostatniej kwarcie udało się ją zmniejszyć poniżej 10 pkt. Astoria walczyła do końca, ale zabrakło trochę lepszej defensywy, żeby "ugryźć" lidera