Wracamy do sprawy pana Janusza Czajkowskiego z Lisnowa. Firma Energa od grudnia domaga się od niego zapłaty ponad tysiąca złotych za zadłużenie na liczniku mierzącym prąd zużyty przez wspólnotę mieszkaniową w częściach wspólnych budynku (m.in. na korytarzach). Rachunku nie zapłacono, bo mieszkańcy są pewni, że doszło do błędu w pomiarze. Z powodu długu spółka odcięła energię, ale nie w „części wspólnej” tylko w prywatnym mieszkaniu Czajkowskiego. Po naszej interwencji prąd podłączono. Jednak długu nie anulowano.
Problem w tym, że... - Klient na jednym numerze konta rozlicza energię zużywaną w prywatnym mieszkaniu oraz energię zużywaną we wspólnej części budynku. Jako firma sugerujemy rozdzielenie umowy na dwie odrębne, osobną dla mieszkania i osobną dla części wspólnej budynku - podpowiada Jakub Dusza, z biura prasowego spółki Energa. - W obecnej sytuacji zadłużenie powstałe po którejkolwiek stronie zawsze obciąża pana Czajkowskiego, bez rozróżnienia konkretnego licznika.
Energa znów się myli? Lokatorzy z powiatu grudziądzkiego bez prądu
Jak podkreśla rzecznik, licznik na klatce odnotował zwiększone zużycie energii głównie w dniach 7-21 listopada. Po reklamacji klienta firma sprawdziła licznik, ale kontrola nie wykazała nieprawidłowej pracy urządzenia. Reklamacja nie została uznana.
- Podsumowując: dla klienta nie jest korzystne rozliczanie się w ramach jednej umowy zarówno za energię zużywaną w prywatnym mieszkaniu, jak i w części wspólnej budynku. Jednak to od klienta zależy czy jego umowa obejmuje dwa liczniki, czy zostanie rozdzielona - dodaje rzecznik, podkreślając, że Energa w tej sprawie nie popełniła błędu.
