- Od trzech lat walczymy z tym lokatorem. Rok w rok ta sama sytuacja: gniazdo pluskiew do likwidacji. Ma po prostu problem z zachowaniem czystości w swoim mieszkaniu, a przez to cierpimy wszyscy - słyszymy od jednego z mieszkańców bloku przy Meysnera 9A.
Lokator nie chce się przedstawiać, bo obawia się, że sam padnie ofiarą ostracyzmu. - Występuję w imieniu innych mieszkańców, ale jest problem z zarządem naszej wspólnoty, który nie poczuwa się, by cokolwiek z tą sytuacją zrobić - dodaje.
Dzieci pogryzione przez pluskwy
- Robimy co roku dezynsekcję na koszt własny. W zeszłym roku mieszkańcy klatki, na której ten mężczyzna mieszka - czyli między innymi ja - płacili za dezynsekcję jego mieszkania. Pieniądze idą w błoto, małe dzieci są pogryzione non stop - dodaje inna mieszkanka bloku.
To dom specyficzny, bo mieści się niedaleko sanatorium w Smukale, a większość jego lokatorów to emerytowani pracownicy szpitala.
- Wysyłamy pisma, piszemy maile, ale pani administrator nie odpowiada - to relacja jednej z mieszkanek. - Wysłałam też pismo do sanepidu. Administracja nawet nie powiadamia pozostałych lokatorów o pluskwach. Robimy to my, wywieszając kartki na klatkach. A przecież płacimy za zarządzanie naszym budynkiem. Kto wobec tego ma ponosić odpowiedzialność za dobro wspólne, jakim jest bezpieczeństwo ogółu mieszkańców? - pyta jeden z sąsiadów. - Osoby decyzyjne w naszej wspólnocie mieszkają w innej klatce schodowej. Oni problemu nie widzą, bo dzięki temu, że to my prowadzimy dezynsekcję, robaki do nich nie przechodzą.
Związane ręce administracji bloku
Skontaktowaliśmy się z administratorem budynku przy Meysnera 9 A. Zarządca zapewnia, że problem jest znany i monitorowany, ale pewnych czynności przeprowadzić po prostu nie można.
- Wiem o tej sytuacji - mówi administratorka, która nie chce przedstawiać się z nazwiska. Siedziba zarządcy mieści się w centrum Bydgoszczy, przy ulicy Grudziądzkiej. - Jesienią ubiegłego roku i w tym roku również przeprowadzono w bloku deratyzację i dezynsekcję części wspólnej budynku. To wszystko, co możemy zrobić. Nikt nie może przekroczyć progu mieszkania, które jest przecież własnością prywatną.
Administrator dodaje, że o sprawie została powiadomiona Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Bydgoszczy. - Inspektorzy mówią jednak, że nie zajmują się podobnymi kwestiami, bo chodzi właśnie o prywatny lokal. Tu mamy związane ręce. Radzili, by poinformować policję o sytuacji.
Tak też zrobiono. O sprawie dowiedział się, między innymi dzielnicowy. Dostał, jak przyznaje zarządca, "dyskretny" sygnał, o które mieszkanie chodzi. - Obowiązuje mnie norma prawna, przepisy ochrony danych osobowych. Jedna pani w bloku pozwoliła sobie na to, by na klatce wywiesić informację, o które mieszkanie chodzi, z podaniem nazwiska spadkobiercy właścicielki lokalu. Gdyby ten pan, ten mieszkaniec był bardziej zaradny, mógłby dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Do sprawy wrócimy.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Marian Opania ma kłopoty z sercem. Ludzie nie dowierzają, jak teraz wygląda
- Tak Allan walczy o uznanie zamożnego teścia. Wszyscy patrzyli na jego smerfne butki
- Zapytaliśmy Zenka o zakupy w dyskoncie! Wił się przed kamerą, zdemaskował Danutę
- Mroczek ukrył żonę przed aparatami, ale nie fryzjerem! Przydałaby się tu metamorfoza?