Grono międzynarodowych ekspertów, którzy oceniali kandydatury polskich miast w walce o ESK, podsumowało swoje październikowe posiedzenie.
Zobacz też: jak Toruń walczył o ESK.
Co wynika z raportu? Toruńskiej aplikacji konkursowej zarzucono niewystarczające odzwierciedlenie wymiaru europejskiego projektu. Jurorów nie przekonały też odpowiedzi przedstawicieli miasta na część pytań, które padły podczas prezentacji w Warszawie (pytano m.in. o współpracę z Bydgoszczą, Radio Maryja i pomysł na wykorzystanie w programie obchodów... powieści gotyckiej). Komisja wyraziła ponadto obawę, że Toruń nie udźwignie finansowo organizacji obchodów w 2016 r.
Krystian Kubjaczyk, dyrektor instytucji Toruń 2016, która koordynowała nasze starania o tytuł, podkreśla, że eksperty dostrzegli u nas także pozytywy. - Cieszy mnie, że komisja zwróciła uwagę na spójność naszego wniosku - mówi. - Fragment raportu, w którym czytamy, że "innowacyjna forma naszej prezentacji miała pokazać nowoczesny wizerunek Torunia" świadczy o tym, że nasze intencje były czytelne i zostały trafnie odebrane przez ekspertów.
Przeczytaj również: ESK 2016. Zbigniew Lisowski: Toruń to krasnoludek rozjechany przez metropolie.
A co z zarzutami? - Komisja nie przedstawiła szczegółowej analizy aplikacji - podkreśla Kubjaczyk. - Nie wiem, jakie odpowiedzi nie usatysfakcjonowały ekspertów, bo w raporcie nie ma o tym mowy. Jeśli zaś chodzi o zbyt niski budżet na rok 2016, mogę powiedzieć tylko, że był on taki, na jaki stać miasto wielkości Torunia.
Dyrektor Krzywej Wieży nie rozumie też wątpliwości komisji co do "europejskiego wymiaru" projektu. - To niekonsekwencja. Zdanie wcześniej eksperci chwalą nas za "odniesienie się w idei programu obchodów do uniwersalnych wartości europejskich" - kwituje.
Trzynastoosobowa komisja, doceniając dotychczasowe wysiłki Torunia, zaleciła miastu prace nad infrastrukturą kulturalną i ulepszanie współpracy z pozarządówkami i młodzieżą.
Gdzie ostatni szefa naszych starań dostrzega przyczynę porażki? - Raport nie daje nam odpowiedzi - mówi Kubjaczyk. - Myślę, że nie bez znaczenia były zawirowania personalne. Dziś mogę się zastanawiać, czy słuszne było mianowanie na dyrektora programowego Romana Kołakowskiego i czy potrzebna była próba powołania na to stanowisko Witolda Chmielewskiego.
Cały raport dostępny jest na www.mkidn.gov.pl.
Udostępnij