Krzesła w Sali Malinowej hotelu Pod Orłem świeciły w czwartek pustkami. Przybyły tylko pojedyncze osoby mniej lub bardziej związane z kulturą. Niemal w komplecie stawili się bydgoscy dziennikarze.
Już w przeddzień było wiadomo, że na spotkaniu nie będzie prezydenta Konstantego Dombrowicza ani nikogo z przedstawicieli bydgoskiego ratusza. - Od dawna mieliśmy plany, których nie możemy przełożyć z dnia na dzień - tłumaczył w środę Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Michał Zaleski, prezydent Torunia, zwracając się do dziennikarzy, mówił o uczuciu niepokoju i żalu, jaki mu towarzyszy: - Bydgoszcz zachowała się jak przyjaciel, który najpierw mówi, że będzie dobrze, a potem nagle nas zostawia - skarżył się prezydent Zaleski. Ale jego zdaniem, wciąż jest szansa, by Bydgoszcz i Toruń tworzyły wspólną aplikację do Europejskiej Stolicy Kultury: - Jesteśmy gotowi współpracować i współdziałać na każdym etapie. Wciąż mamy otwarte ręce - podkreślał prezydent Torunia.
Przedstawiciele ESK Toruń przedstawili zaś krótką prezentację zatytułowaną "Rola Bydgoszczy w projekcie ESK 2016". Oferta Torunia to m.in. włączenie bydgoskich twórców, zorganizowanie bydgoskiej edycji Międzynarodowego Festiwalu Światła czy zorganizowanie uroczystości zamknięcia obchodów ESK w Bydgoszczy.
Przedstawiciele "Toruń 2016" nie ukrywali wczoraj, że nie wierzą, by Bydgoszcz zdołała przygotować wniosek aplikacyjny w ciągu 5 miesięcy.
Tymczasem także wczoraj z funkcji dyrektora programowego "Toruń 2016" zrezygnował Roman Kołakowski. Z oficjalnego komunikatu wynika, że Kołakowski nie był w stanie dalej realizować koncepcji programowej "Gwiazdy podwójnej". Tymi gwiazdami miały być Toruń i Bydgoszcz.