Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa za 200 zł

JOANNA PANKOWSKA
X Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe. Dotarcie do Dubrownika zajęło nam dwie doby. W tym roku do Monachium dojechałyśmy w 23 godziny. Dało to nam 13 miejsce.
X Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe. Dotarcie do Dubrownika zajęło nam dwie doby. W tym roku do Monachium dojechałyśmy w 23 godziny. Dało to nam 13 miejsce.
Najpierw Paryż, potem szybki skok do Barcelony i z powrotem do Polski. Wszystko za 200 zł. Czy to możliwe?
X Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe. Dotarcie do Dubrownika zajęło nam dwie doby. W tym roku do Monachium dojechałyśmy w 23 godziny. Dało to nam
X Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe. Dotarcie do Dubrownika zajęło nam dwie doby. W tym roku do Monachium dojechałyśmy w 23 godziny. Dało to nam 13 miejsce.

X Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe. Dotarcie do Dubrownika zajęło nam dwie doby. W tym roku do Monachium dojechałyśmy w 23 godziny. Dało to nam 13 miejsce.

Tak, jeżeli podróżujemy po Europie autostopem.

Nie mam pojęcia, skąd zrodził się w mojej głowie pomysł, że można tak podróżować. Wiem natomiast, że był on tam, od kiedy pamiętam. Od zawsze wiedziałam, że można to robić, ale nie do końca byłam świadoma, jak podróżuje się stopem.

Postanowiłam więc sprawdzić. Miałam 15 lat. Wraz z o dwa lata starszą przyjaciółką, podczas ferii zimowych w Karpaczu, chciałyśmy zwiedzić Pragę. W biurach podróży usłyszałyśmy, że niestety jest za mało chętnych, aby wycieczka się odbyła. Co było robić, pojechałyśmy same.

Zrobiłyśmy kanapki na drogę i o 7.00 rano stanęłyśmy na głównej ulicy Karpacza. Pusto... Coś jedzie! Nieśmiało wyciągamy kciuki. Niepewnie patrzymy po sobie. Tak to się robi? Samochód się zbliża i zatrzymuje. Pierwszy w życiu "stop", pierwszy samochód i pierwszy sukces. Pokochałam autostop od pierwszego wejrzenia i póki co z wzajemnością.

Co zabrać ze sobą?
Przede wszystkim namiot, śpiwór, karimatę, duży zapas jedzenia (suchy prowiant, trochę kanapek, jakieś batony - na stacjach benzynowych wszystko jest droższe, a często przez kilka dni tylko tam mamy okazję się zaopatrzyć). Oczywiście ubrania i bieliznę na zmianę, metalowy kubek, elektryczną grzałkę, mapę albo atlas samochodowy Europy, markery i plakaty. No i oczywiście dowód osobisty lub paszport.

Od tamtego wyjazdu minęły trzy lata. Poza Pragą zwiedziłam w ten sposób Chorwację, Hiszpanię, Francję, wielokrotnie Niemcy, Austrię, Słowację, kawałek Bośni i Hercegowiny (nie zapominając o Polsce), a mimo to wciąć czuję niedosyt.
Zapewne w tym momencie większość z was (zwłaszcza rodziców) zastanawia się, czy jest to bezpieczny sposób podróżowania. Otóż zapewniam, że nie jest to bardziej ryzykowne niż spacer po parku czy podróż pociągiem. W końcu wszędzie natrafić możemy na kogoś, kto akurat zapragnie naszej komórki, portfela, a w skrajnym przypadku nastawać na nasze życie.

Kartka i flaga
Piszemy na kartonie nazwę miejscowości, do której chcemy dotrzeć. Bardziej szalone jednostki zamieszczają napisy typu "byledo przodu" albo "do mamy", a nawet zdarzają się rysunki morza i palm. Polecam zabieranie ze sobą markera i plakatów (rysujemy na odwrocie), bo zajmują mniej miejsca w plecaku i nie rozpuszczą się na deszczu. Pomaga też flaga Polski przyczepiona w widocznym miejscu do plecaka. Niezawodny sposób, aby zabrać się z Polakami nawet w Dubrowniku.

Najmniej przyjemne przygody miałam... z policją. Jednak najgorsze co mogło nas spotkać to mandat. Pierwsze spotkanie ze służbami porządkowymi miałam w Niemczech, gdzie policja słynnie z wszędobylstwa i skrupulatności. Wraz z towarzyszką podróży zostałyśmy odwiezione na sygnale na komisariat, ponieważ panowie mieli wątpliwości co do legalności naszego pobytu.

Dlaczego? Bo nie miałyśmy jeszcze skończonych 16 lat (brakowało mi dwóch miesięcy) i zdaniem policji istniało zagrożenie, że uciekłyśmy z domu. Nastąpił wyjaśniający telefon do rodziców ("Guten Tag! Wissen Sie wo Ihrer Kinder ist?") i po odpowiedzi mamy, że owszem, wie gdzie jest córka i, że za jej zgodą podróżuje autostopem, powrót na trasę.

A wszystko po to, aby za pół godziny mógł przyjechać inny policyjny radiowóz. I całe zamieszanie od nowa. Tyle, że tym razem dostałyśmy karteczkę z pieczątką, informującą, że możemy podróżować autostopem legalnie, za zgodą rodziców.

Kontakt z domem
Łączenie się za pośrednictwem polskiego telefonu komórkowego (bez roamingu) za granicą jest drogie. Bywa, że wysłanie bądź odebranie SMS-a kosztuje 2 zł. Ale istnieją jeszcze tak prehistoryczne urządzenia jak budki telefonicznie, gdzie za 30 centów można wysłać SMS-a. Oczywiście warto mieć telefon i roaming. Na wszelki wypadek, ale da się bez nich przeżyć.

Bliższe kontakty nawiązałam też z policją chorwacką, która to z kolei bardzo chciała nas deportować z kraju, ale ostatecznie wywiozła z autostrady (przebywanie pieszego na autostradzie zarówno pod względem prawnym jak i zdroworozsądkowym jest zabronione).

Wprawdzie stałyśmy na stacji benzynowej, jednak nie udało się tego wyjaśnić słabo posługującym się językiem angielskim mundurowym. Wywieźli nas na polną drogę, gdzie jak łaskawie nas poinformowano, mogłyśmy łapać "stopa" dalej.
W Polsce takie problemy nie występują, bo jak wiadomo autostrady ciężko znaleźć, a policja do autostopowiczów jest przyzwyczajona i nie zwraca na nich w ogóle uwagi.

Jak liczna powinna być grupa?
Generalnie wskazane są wszystkie oprócz podróży w pojedynkę. Nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale nudę, gdy na przykład gdzieś utkniemy na kilka godzin. Bo i tak bywa. Największe szanse na złapanie "stopa" mają dwie osoby. Wiele osób uważa, że najlepsze są pary mieszane, bo dzięki płci żeńskiej jedzie się szybciej, a dzięki mężczyźnie jest bezpieczniej. Ja najczęściej jeżdżę w parze z dziewczyną i nie narzekam. Jeśli chodzi o większe grupy, to trzy i czteroosobowe zespoły podróżują też bez problemów, tylko trzeba się nastawić na dłuższe stanie przy drodze. Słyszałam o ludziach, którzy jeżdżą "stopem" z psami, a z własnego doświadczenia wiem, że możliwy jest transport "trzy osoby plus rower".

Jeżdżenie po Polsce (oraz innych krajach bez autostrad) znacznie różni się od przemieszczania się na zachodzie. Tam drogi szybkiego ruchu wymagają przebywania dystansów od jednej stacji benzynowej do kolejnej. A jak już tam się znajdziemy, są dwie szkoły łapania "stopa".

Pierwsza metoda, której nie lubię i stosuję tylko w ostateczności (czyli, gdy bardzo mi się śpieszy bądź jest wyjątkowo zimno) polega na podchodzeniu do kierowcy, gdy wychodzi z samochodu, by zatankować paliwo i pytaniu, w jakim kierunku jedzie oraz czy może nie chciałby nas zabrać ze sobą. Jest to zagranie trochę nieuczciwe, ponieważ stawiamy kierowców pod ścianą, w momencie, gdy trudno im odmówić.

Bardziej tradycyjną metodą jest stanie z wyciągniętym kciukiem (oraz kartką z nazwą miejscowości, do której zmierzamy) przy wyjedzie ze stacji benzynowej.
Możliwe jest jeżdżenie sposobem "polskim" za zachodnią granicą, (czyli wychodzimy na drogę i machamy), ale pod warunkiem, że mamy dużo czasu i wybierzemy trasę prowadząca lokalnymi drogami. Co swoją drogą jest często znacznie ciekawsze niż podróżowanie autostradami.

Po pierwsze rozmawiać
Generalnie trzeba wyczuć kierowcę, bo są tacy którzy biorą pasażerów tylko po to, aby nie zasnąć i naszym zadaniem jest zagadywanie go przez całą drogę. Bywają też biznesmeni rozmawiający cały czas przez telefon, jak gdyby nie zauważający naszej obecności. Podstawowa zasada autostopu brzmi jednak, jeżeli kierowca wykaże chęć rozmowy, to nie wypada milczeć.

W Hiszpanii, gdy stałyśmy przy lokalnej drodze, zabrał nas chłopak, który busem rozwoził pieczywo po okolicznych miejscowościach. Nie mówił żadnym językiem poza hiszpańskim, a my natomiast w języku Cervantesa "ani me, ani be". Woził nas po okolicy, zatrzymując się co chwilę. W ten sposób spędziłyśmy dwie godziny siedząc w takich miejscach jak: kawiarenka internetowa, piekarnia, cukiernia, restauracja. Przeważnie Hiszpan kupował nam kawę, mówił "moment", po czym znikał na kilkanaście minut. W końcu pojawił się kolega uczynnego Hiszpana, który mówił po angielsku. Ale mimo że mówiliśmy jednym językiem, on także nie potrafił zrozumieć, po co stojąc przy drodze trzymamy wyciągniętą rękę z kciukiem ku górze.

W końcu, po kilkugodzinnym zwiedzaniu okolicy, Hiszpanie odwieźli nas na dworzec kolejowy, gdzie spędziłyśmy kolejny kwadrans, rycząc ze śmiechu z naszej przygody.

Noclegi
Tu jest wiele możliwości. Najprostsza to zabranie ze sobą namiotu i rozbijanie go tam, gdzie nas zmorzy sen. Nie zdarzyło mi się, aby ktoś kazał nam zwijać namiot rozbity za stacją benzynową. Można też pytać w najbliższym gospodarstwie, czy można skorzystać z ogródka. Dla bardziej zorganizowanych istnieją portale takie jak www.couchszychzychurfing.com oraz www.hospitalityclub.org, dzięki którym przed wyjazdem możemy skontaktować się z osobami na całym świecie, które oferują darmowy nocleg (działa to też oczywiście w drugą stronę, jeśli mamy własny profil piszą do nas ludzie, którzy chcieliby przenocować w Polsce). A jeżeli wyjazd jest spontaniczny i jedziemy w dwójkę, to możemy właściwie nie przejmować się noclegiem, tylko robić dyżury w samochodach. Jedna osoba śpi, druga rozmawia z kierowcą. W następnym samochodzie na odwrót.

Z Hiszpanami mam jeszcze inne miłe wspomnienie. Próbowałyśmy wydostać się z Paryża. Choć wyjechałyśmy na przedmieścia, szło nam kiepsko. W dodatku moja towarzyszka podróży miała 38 stopni gorączki. Postanowiłyśmy więc, że jeżeli nie złapiemy "stopa" w ciągu dwóch godzin, to wracamy do domu. Już po kilkunastu minutach zatrzymał się busik, w którym z tyłu było... łóżko.

Przez całą podróż do Barcelony leżałyśmy sobie na nim wygodnie. Zabrało nas przemiłe małżeństwo. On hiszpański zawodowy motocyklista, ona francuska młoda, dumna, mama. Po drodze ze względów technicznych niewiele rozmawialiśmy, bo w końcu dzieliło nas łóżko, fotele oraz sportowy motocykl, który także był w busie.

Higiena
Prawie wszystkie zagraniczne stacje benzynowe wyposażone są w prysznice, gdzie czasem za darmo, a zazwyczaj za kilka euro, możemy się umyć. Również na wielu campingach, za drobną opłatą, można skorzystać z łazienek. Zdarzało mi się myć włosy w toalecie w muzeum lub lotnisku. Bywają też serdeczni ludzie, którzy użyczają nam wszelkich dóbr we własnym domu od sypialni, przez łazienkę, po kuchnię.

W okolice Barcelony dojechałyśmy późno w nocy. Gospodarze zapytali nas, czy chcemy u nich przenocować. Bez przekonania stwierdziłyśmy, że raczej nie. Gdy ponowili pytanie, zgodziłyśmy się. Wtedy zaprowadzili nas do wielkiego domu, oprowadzili po nim, wręczyli klucze i powiedzieli, że wrócą za dwie godziny.
Wrócili z dzieckiem odebranym od opiekunki. Zjadłyśmy z nimi kolację (a może śniadanie) i położyłyśmy się spać. Czyste, szczęśliwe i skontaktowane ze światem (w pokoju był komputer z dostępem do internetu).

Następnego dnia rano podwieźli nas kolejne 100 km, żegnając słowami "my home is your home" (mój dom jest Twoim domem).
gdy jesteśmy na miejscu

Jesteśmy w dużym mieście, powiedzmy wymarzony Paryż. Kierowca wysadził nas pod samą wieża Eiffla i stoimy przez kilka minut z szeroko otwartymi ustami. Gdy już przyzwyczaimy się do myśli, że właśnie spełniamy nasze największe marzenie, najprawdopodobniej zacznie nam ciążyć plecak. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste. Znajdujemy najbliższy dworzec autobusowy bądź kolejowy i zostawiamy plecaki w schowku. Inna opcja. Wchodzimy do małego sklepiku, z sympatycznie wyglądającą sprzedawczynią i pytamy, czy moglibyśmy zostawić na kilka godzin plecaki za ladą. A później nic tylko biegać po mieście!

Międzynarodowe Mistrzostwa Autostopowe
W tym roku miały XI edycję. Idea jest prosta. Startujemy z Trójmiasta i ścigamy się, kto szybciej dotrze do, np. Monachium (tegoroczny cel zawodów) bądź Splitu w Chorwacji (zeszłoroczna wersja).
Uczestnicy mistrzostw to głównie studenci, choć nie tylko. W tym roku wystartowało ponad 300 osób.

Tak naprawdę nie chodzi o zwycięstwo. Liczą się przygody, o których potem można opowiadać godzinami przy ognisku.

Przydatne adresy
strona organizatorów mistrzostw www.klubprzygody.pl
www.autostopem.net

blog znajomej autostopowiczki www.autostop.blox.pl

możecie też napisać do mnie [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska