Wędrujące mandaty
Coraz głośniej mówi się o zmianie ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Wykluwa się pomysł, by w całym kraju głosować na partyjne listy krajowe.
- Są takie pomysły, by Polska była jednym okręgiem wyborczym - przyznaje Eugeniusz Kłopotek (PSL).
Potwierdza to Tadeusz Zwiefka, europoseł PO. - Mają być prowadzone prace nad ordynacjami, także nad ordynacją do europarlamentu. Nie jest jednak powiedziane, w jakim kierunku pójdą.
Zastrzeżenia, jakie budzi ordynacja wyborcza do PE to jedno, a korzyści partyjne, jakie można na zmianie zbić - to drugie.
W wyborach do europarlamentu jest 13 okręgów. Generalnie pokrywają się z granicami województw, ale w kilku przypadkach okręg obejmuje dwa województwa, np. zachodnio-pomorskie i lubuskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie. Do żadnego okręgu nie jest przypisana określona liczba mandatów. Zależą one od liczby mieszkańców i frekwencji.
Mandat za 205 głosów
- Nasze województwo jest na przegranej pozycji, ma tylko 2 mln mieszkańców - przypomina poseł Kłopotek. Mazowsze ma 5 mln, Górny Śląsk - 4 mln.
- Jako jeden z najmniejszych okręgów zawsze mamy obawę, czy będziemy mieli posła? - podkreśla Zwiefka. - "Pływający mandat" może trafić wszędzie.
Ryszard Czarnecki (PiS), europoseł z naszego województwa mówi, że obecna ordynacja - właśnie z powodu "wędrujących mandatów" - powszechnie uważana jest za złą. - Wręcz niekonstytucyjną - punktuje. - W Sejmie wiadomo, jakie są reguły. Tu zawsze jest "randka w ciemno".
Przypomniał, że o jego mandacie zdecydowało 205 głosów. Długo nie było wiadomo, czy przypadnie mandat nam, czy Górnemu Śląskowi. - Mój mandat, mandat posła Zwiefki z PO i mandat Janusza Zemke z SLD były ostatnimi mandatami tych partii - zauważa. Teoretycznie mogłoby więc tak się stać, że region nie miałby żadnego europosła.
Region bez posła
Wprowadzenie listy krajowej oznacza, że poszczególne partie wystawiają po jednej liście. Wyborcy w Ustrzykach Dolnych. Szczytnie, Świnoujściu czy Bydgoszczy głosują na tę samą listę.
Są tylko różne sposoby przyznawania mandatów kandydatom z listy. Mogą je dostać osoby w kolejności umieszczenia na liście (lista zamknięta i głosowanie jest wyłącznie na listę), albo w zależności od liczby otrzymanych głosów (lista otwarta - głosując wskazuje się kandydata, któremu dajemy mandat).
W przypadku obu list o jej składzie decydują centralne władze partii. One też - umieszczając kogoś na takim, a nie innym miejscu w dużej mierze decydowałyby, komu przypadnie mandat europosła. Sposób bliźniaczo podobny do tego, jak dziś ustala się listy w i głosuje w okręgach wybierając posłów do Sejmu. Z ta tylko różnicą, że lista byłaby identyczna we wszystkich okręgach w kraju.
- Obecnie tylko Hiszpania ma listę zamkniętą - zauważa Tadeusz Zwiefka. - Cztery inne kraje, w tym Niemcy i Francja mają listy regionalne zamknięte.
Czy lista krajowa do PE to dobry pomysł? - Nie wiem - mówi Kłopotek. - Są takie sugestie ze strony PO. Z góry bym go nie odrzucał, bo doskonale wiemy, że liczba mandatów zależy od liczby mieszkańców i my jesteśmy na straconej pozycji.
- Z mojego punktu widzenia to nie jest dobre rozwiązanie - przyznaje europoseł PO. - Uważam, że posłowie powinni być związani z regionem - Chodzi o to, żeby wyborcy byli zainteresowani udziałem w wyborach. Lista krajowa zrywa związek posła z wyborcami.
Nie jest powiedziane, że najbliższe wybory do PE w 2014 roku mają się odbyć według nowej ordynacji. - To początek dyskusji - uważa Zwiefka. - Będą na pewno robione ekspertyzy, dyskusje w parlamencie. Swój punkt widzenia przedstawią europosłowie.
Jednocześnie Parlament Europejski zainicjował prace nad listą europejską. Część europosłów pochodziłaby z listy reprezentującej dana frakcje, a kandydaci pochodziliby z różnych krajów.
- Dla mnie to utopia - mówi wprost Czarnecki. - Nie sadzę, by to zostało wprowadzone.