Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa W. usłyszała wyrok. Dźgnęła męża w serce

(awe)
Ewa W. stanęła przed sądem i usłyszała wyrok
Ewa W. stanęła przed sądem i usłyszała wyrok awe
Pięć lat więzienia - taki wyrok usłyszała 28-letnia Ewa W. Sąd zdecydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary.

Za usiłowanie zabójstwa kodeks karny przewiduje karę od ośmiu lat więzienia. Wyrok jest jednak niższy, bo sędzia dopatrzył się okoliczności łagodzących. Najważniejszą z nich było to, że Piotr W. nie ma żalu do swojej żony. - Chciałbym kiedyś zamieszkać z Ewą na wsi - mówił na sali sądowej. - Może nam się uda, bylebym tylko nie pił.

Czytaj też: Pokłóciła się z mężem - więc dźgnęła go nożem

To był trudny związek - co do tego nikt nie miał wątpliwości. Ewa W. poznała swojego przyszłego męża, kiedy ten odsiadywał wyrok w zakładzie karnym. W więzieniu też wzięli ślub.

Nie spędzili ze sobą ani jednego dnia na wolności - aż do 22 lipca zeszłego roku. Wówczas to Piotr W. uciekł z więzienia do żony. - Nie można powiedzieć, żeby Ewa W. pomogła mu w ucieczce - przyznał w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Szadkowski. - Przeciwnie: prosiła, by wrócił do zakładu. Jednocześnie jednak pomagała mężowi finansowo, wykładała własne pieniądze, zorganizowała przeprowadzkę z toruńskich hotelików do znajomych w Sąsiecznie.

I to właśnie w Sąsiecznie 30 lipca doszło do tragedii, która była zwieńczeniem wielu wcześniejszych konfliktów małżeńskich. Wcześniej - jak ustalono w postępowaniu sądowym - Ewa W. zabrała telefon Emilii F., znajomej, u której czasowo mieszkała. Ten uczynek wypomniał jej wieczorem mąż, i to stało się bezpośrednią przyczyną awantury.

Ewa W. chwyciła leżący na suszarce do naczyń kuchenny nóż i zaatakowała męża. Była trzeźwa. Ostrze przebiło serce na wylot, uszkodziło wątrobę i przeponę.

Kobietę obezwładnił Artur R., konkubent Emilii F. Wyprosił ją z domu i zadzwonił po pogotowie. Ewa W., gdy ochłonęła, również wezwała karetkę - ratownicy jednak już jechali do jej męża. Sąd uznał to jednak za kolejną okoliczność łagodzącą. Jak uznali biegli: Piotr W. miał duże szczęście, że przeżył.
Po awanturze Piotr W. trafił do szpitala, później - na powrót do więzienia. "Ja będę się starał wybronić cię" - pisał już wtedy do żony. I jak zapowiadał, tak zrobił.

Podczas procesu początkowo nie składał zeznań. Zdecydował się na to pod sam koniec postępowania, po tym, jak usłyszał już wersje wydarzeń przedstawione przez świadków i Ewę W. - W ocenie sądu starał się dopasować swoje zeznania do wersji żony, by poprawić jej sytuację - zauważył sędzia Piotr Szadkowski.

Wersja Ewy W. mówiła o szarpaninie i przypadkowym zranieniu męża. Nawet kiedy sędzia przytaczał Piotrowi W. listy, w których ten zwracał się do żony: "Cześć, morderczyni, chciałem ci napisać, że to już koniec znajomości. Nie chcę, by miłość tak wyglądała, by mnie dźgano nożem" - poszkodowany wyjaśniał, że napisał tak tylko dlatego, że pokłócił się z żoną. - Byłem na nią zły, ale już mi przeszło - mówił.

Kolejną okolicznością łagodzącą był fakt, że Ewa W. nie była wcześniej karana. Choć w 2006 roku zaatakowała nożem swojego byłego konkubenta, Jarosława Ł. Skończyło się wówczas na niegroźnej ranie ramienia - mężczyzna miał na sobie grubą kurtkę, która zamortyzowała cios.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska