Do nowej ewangelizacji nawoływał już Jan Paweł II. Nowej, bo zmieniają się adresaci, do których kościół chce kierować swoje nauczanie. Idea ta jest teraz realizowana w Bydgoszczy w postaci Tygodnia Ewangelizacji, organizowanego przez Szkołę Nowej Ewangelizacji.
W ramach akcji wszyscy mają okazję, by np. wziąć udział w potańcówkach w plenerze, panelach dyskusyjnych, biegach sztafetowych i koncertach. Chodzi o to, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Wyjść ludziom na przeciw
Czytaj: Relikwia Jana Pawła II wprowadzona. Setki osób oddały jej cześć [zdjęcia]
- Inicjatywa po pierwsze wynika z potrzeby wiary - mówi ks. Janusz Tomczak, jeden z organizatorów.
- Po drugie jest efektem spotkania biskupów w Rzymie, którzy mówili o potrzebie nowej ewangelizacji. Przede wszystkim jednak to Jezus mówił, by iść i głosić słowo Boże. Tydzień ewangelizacji jest pierwszą tego rodzaju akcją w Bydgoszczy. Jest nietypowa, ale nie było problemów, by przebić się z tak odważnym pomysłem, bo zaangażowało się w niego wielu kapłanów, jak i osób świeckich i to właśnie od nich w dużej mierze pochodzi ta inicjatywa - dodaje.
Dlaczego potrzebne są nowe ruchy ewangelizacyjne? Czy to swojego rodzaju odpowiedź na odpływ wiernych od kościoła?
- W swojej codziennej pracy duszpasterskiej nie zauważyłem, by ubywało wiernych w kościołach, jednak wcale nie chodzi o ich liczbę. Takie akcje to sposób wyjścia na przeciw potrzebom ludzi. Uważam, że w dzisiejszych czasach człowiek jest zagmatwany i sam właściwie nie wie, czego szuka. Potrzebuje światełka w tunelu. Właśnie dlatego w Bydgoszczy powstała Szkoła Nowej Ewangelizacji, której celem jest nie tylko organizacja specjalnych akcji, ale także codzienne wychodzenie i docieranie do ludzi - tłumaczy.
Czy Tydzień Ewangelizacji oraz podobne mu inicjatywy mają szanse, by zmienić oblicze kościoła i przyciągnąć do niego więcej wiernych?
Czytaj: Stereotypy są z obu stron - Kościoła i niewierzących
- Ciężko to wyrokować, bo nie wiadomo, jakie efekty będzie miała ta akcja w dalszej perspektywie. To, co ma wpływ na ludzi jest często bardzo zaskakujące i nie może tego przewidzieć żaden naukowiec - komentuje dr Michał Cichoracki, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
- Duże znaczenie ma to, na ile tego rodzaju inicjatywy mają charakter oddolny. Na pewno są bardziej skuteczne, jeśli angażują jak największą ilość zwykłych ludzi i odchodzą od hierarchizacji. Cechą charakterystyczną społeczeństw rozwiniętych, a do takiego miana aspirujemy, jest to, że stopień instytucjonalizacji religii maleje w szybkim tempie - dodaje.
Cichoracki zwraca uwagę, że w dzisiejszych czasach kościół katolicki staje przed wyzwaniami, z którymi do tej pory nie musiał się zmagać. Zasadniczym pytaniem jest to, czy potrafi się dostosować do zmieniającej sytuacji.
- Kościół musi docierać do różnych grup ludzi, w tym młodych, którzy w dzisiejszych czasach mają wiele źródeł wiedzy o świecie - tłumaczy.
- Powinien przystosować się do sytuacji, w której jest już tylko jednym z nich. Obecnie wiele osób zdobywa wyższe wykształcenia i nie wystarcza im już prosty przekaz, jak np. ten, który może proponować ksiądz na kazaniu w małej parafii. Ważnym jest więc pytanie, czy takie akcje, jak Tydzień Ewangelizacji w dłuższej perspektywie będą dostatecznie skuteczne, by być odpowiedzią na marginalizację religii, która w dzisiejszych czasach szybko postępuje. - tłumaczy.