To, kiedy pojawi się ta informacja było tylko kwestią czasu. Branża meblarska jest w pierwszej piątce najbardziej odczuwających skutki kryzysu. Najlepszym na to dowodem jest fabryka w Chełmnie. Obecnie Klose zatrudnia 650 osób. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, liczbę tę trzeba będzie zredukować do 500. Wiele zależy od tego co przyniosą najbliższe tygodnie. Koniec roku był zwykle dla producentów mebli najlepszym okresem. Jest nikła nadzieja, że chwilowy wzrost zamówień pozwoli nieco oddalić widmo bezrobocia. Nie rozwiązuje to jednak problemu na dłuższą metę.
Dlatego już teraz myśli się o tym jak pomóc tym, którzy stracą etat. Miało temu służyć m.in. spotkanie w którym wzięli udział: dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, starosta, zarząd Klose, burmistrz Nowego, związkowcy. Wszyscy mają świadomość, że za chwilę może przyjść im się zmagać z problemem, jakiego gmina i powiat nie miały już dawno. To największe zwolnienia grupowe od lat.
Oprócz standardowych świadczeń przysługujących bezrobotnym PUP zabiega o dodatkowe pieniądze, które ułatwią np. rozpoczęcie własnej działalności. W Klose ma powstać specjalny punkt informacyjny, w którym zainteresowani będą mogli uzyskać informacje na temat różnych wariantów wsparcia. - Jest możliwe, że pewna kwotę otrzymają wszyscy, którzy podejmą prace dalej jak 50 km od miejsca zamieszkania - tłumaczy Adam Ruciński, dyrektor PUP w Świeciu. - Nie jest wykluczone też, że w przypadkach, gdy ktoś znajdzie zatrudnienie, za niższą stawkę niż w Klose, otrzyma wyrównania do kwoty jaką zarabiał w PFM. To tylko niektóre możliwości. Postaramy się przygotować jak najszerszy wachlarz propozycji.
Kto odejdzie jako pierwszy?. Z pewnością nie jedyni żywiciele i ojcowie wielodzietnych rodzin. Co do tego jest pełna zgoda. Zarządu Pomorskiej Fabryki Mebli stara się działać w porozumieniu z załogą, która w większości rozumie dlaczego konieczne są te bolesne cięcia.
To co może przynieść początek 2010 roku martwi burmistrza Nowego. - Bardzo poważnie odbije się to na naszym budżecie - mówi. - Z jednej strony spadną wpływy, z drugiej należy się spodziewać większych wydatków na pomoc społeczną. To pewne.
Burmistrz nie wierzy w to, że na otwarcie własnego interesu zdecyduje się więcej jak kilka może kilkanaście osób. Ma natomiast nadzieję, że owocne przyniosą potkania przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego z miejscowymi przedsiębiorcami. Zachęca się ich do skorzystania z unijnych dotacji pozwalających zwiększyć zatrudnienie. - Jeśli chodzi o wykorzystanie unijnych pieniędzy przez prywatne firmy, Nowe jest niestety białą plamą na mapie województwa. Jest okazja żeby to zmienić - zauważa Butyński.
