Mateusz Kruk i Łukasz Kachel są absolwentami technikum informatycznego z podwąbrzeskiego Wronia. Już w drugiej klasie mówili, że założą własny interes, ale prawie wszyscy przyjmowali te deklaracje z powątpiewaniem.
Czytaj i zobacz: Inkubatory przedsiębiorczości Bydgoszcz. To już 53 firmy! [foto]
Fabryka młodych firm, to taki projekt
W ubiegłym roku Łukasz dowiedział się o rekrutacji do projektu "Fabryka młodych firm" organizowanego m.in. przez Centrum Technologii Informacyjnych e-Misja w Płużnicy. Trzeba było mieć dobry pomysł na własny biznes (mieli), przekonać do niego liczne komisje (przekonali), wiek od 18 do 25 lat (jak najbardziej). No to skoczyli do przysłowiowego basenu do końca nie wiedząc, czy zdąży się on wypełnić wodą (czytaj - pieniędzmi). Za unijne fundusze urządzili sklep komputerowy z serwisem i przez pół roku korzystają z "pomostówki" na czynsz, ZUS i ubezpieczenie. Muszą działać minimum przez rok. Inaczej trzeba będzie zwrócić dotację, ale nie przewidują takiego wariantu. Sprzedają komputery, części, naprawiają GPS-y oraz serwisują sprzęt.
Wspominają, że wszyscy dziwili się, że w tak młodym wieku chcą otworzyć własną firmę. A co można robić w Wąbrzeźnie, w którym - jak mówią - jest prawie 30-procentowe bezrobocie? Mogli do dziś szukać pracy, jak wielu innych mieszkańców; wyjechać na Zachód i nawet o tym myśleli, ale tylko w kontekście zarobienia pieniędzy na otwarcie własnej działalności. Mogli też narzekać, jak robi to wielu innych.
Zostali w kraju, pracują na swoim i wierzą, że im się uda.
- Jeśli ktoś ma głowę na karku, pomysł na biznes i nie boi się pracy, to powinien pójść naszymi śladami - zachęcają. Na razie wszystkie zarobione pieniądze inwestują w zakup części. Wierzą, że przyjdzie moment, w którym zostanie coś dla nich.
Paulina i Patrycja mają przedszkole
23-letnia Paulina Nowak i 25-letnia Patrycja Klesińska-Mazur są przyjaciółkami od zawsze. Pracowały za dobre pieniądze w telefonii komórkowej. Ale zawsze marzyły o własnej działalności. Położyły wypowiedzenia. Mężowie mieli wątpliwości, nie byli zachwyceni, ale teraz w pełni je popierają. Chciały założyć przedszkole. Na bydgoskim Szwederowie nie znalazły lokalu. Poszukały za miastem i dowiedziały się, że w Łochowie (gmina Białe Błota) mieszka ponad 200 maluchów, a jest dla nich tylko 15-osobowe przedszkole. W urzędzie pracy przypadkowo zobaczyły plakat o "Fabryce młodych firm". Termin upływał za trzy dni, no to usiadły, napisały projekt i zawiozły go w Płużnicy. Nim dostały dotację, prowadziły rekrutację, remontowały wynajęty dom, zamawiały atestowane wyposażenie i wraz z rodzinami i przyjaciółmi równały teren wokół "Zakątku przedszkolaka". Na początku maja odbyło się uroczyste otwarcie. Dwa dni później Patrycja urodziła córeczkę Nadię. Teraz czekają na przekształcenie ich placówki w punkt przedszkolny, co umożliwi m.in. pomoc z gminy.
Wspominają z uśmiechem obawy przed sanepidem i strażą pożarną, bo naczytały się w internecie, że to prawdziwa droga przez mękę. A spotkały się z życzliwością i sympatią! Dodają, że nie brakowało im obaw, zmartwień i bezsennych nocy. Podtrzymywały się na duchu.
- Człowiek słyszał z reklam, że unia czeka, rozdaje pieniądze, choć niektórzy przestrzegali, że nie ma nic za darmo - uśmiechają się. - Spróbowałyśmy. Pomogli nam życzliwi ludzie w Łochowie i Białych Błotach.
- Chciałyśmy pracować zgodnie z naszym wykształceniem, a dziś na rynku pracy nikt nie czeka z ofertami na pedagogów. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce i to właśnie zrobiłyśmy - podkreślają.
W przedszkolu bawi się 25 dzieci. Zatrudniły pomoc.
Już myślą o następnej placówce przedszkolnej.
Paweł zakłada internet przesyłany drogą radiową
24-letni Paweł Musolf, student teleinformatyki z Tucholi już dwa lata temu starał się o unijne pieniądze na rozkręcenie własnego biznesu. Wtedy się nie udało. Na trzecim etapie konkursu zostało 15 osób. Dofinansowanie dostało 13. Po prostu pech. Przez rok pracował w innej branży, ale zawsze wiedział, że najlepiej jest na swoim. Bez finansowego wsparcia nie mógł ruszyć. Dowiedział się o Płużnicy. Jego biznesplan spodobał się komisji. Dostał dotację.
- Projekt dał mi pracę i sporą satysfakcję - opowiada. - To rozwojowy kierunek. Wierzę, że dam sobie radę. W okolicznych gminach zakłada internet przesyłany drogą radiową . W tucholskich blokach sygnał idzie światłowodami. W kwietniu ruszył z własną działalnością.
- Po co wyjeżdżać za pracą na Zachód, skoro praca jest w kraju i to taka, która jest moją pasją? - pyta. A miłość do komputerów i sieci zaczęła się w gimnazjum, kiedy z kolegą połączyli kablem dwa komputery. Wszystko musi mieć swój początek.
Michał Grzelak i Dawid Godziński, firma Proxym**edia w Bydgoszczy:**
Pierwsze kroki w biznesie Michał Grzelak i Dawid Godziński stawiali w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. Inkubator pomagał w obsłudze prawnej, księgowości, co pozwoliło rozwinąć im skrzydła i posmakować realizacji własnych marzeń.
- Inkubator zweryfikował nasz pomysł na biznes, czy coś takiego ma prawo bytu na rynku - tłumaczy Michał Grzelak.
Dawid Godziński przepracował dwa lata w jednej z firm i utwierdził się w przekonaniu, że nie potrzebuje prezesa, który nad nim stoi. Jest programistą, Michał - kręci filmy, co robił już dla zabawy od lat, a teraz zarabia na tym pieniądze.
W Płużnicy ich wniosek został dobrze oceniony, co utwierdziło chłopaków w przekonaniu, że mają dobry pomysł na zarabianie pieniędzy. Wspominają, że w Płużnicy spodziewali się czysto urzędniczego przyjęcia, a tu szok: uśmiechnięci, pomocni i życzliwi ludzie.
Pozytywnie przeszli kolejne sita weryfikacji i dostali pieniądze, które przeznaczyli na zakup sprzętu i oprogramowania.
- Cały czas musimy inwestować w sprzęt, żeby nie wypaść z rynku - mówią. Zastanawiali się, jak poradzą sobie na rynku, ale każde kolejne zlecenie przekonuje ich, że zrobili dobrze.
Dawid pisze innowacyjne programy obsługi, np. sieci sklepów i biur. Michał kręci na potęgę dla każdej branży.
Mateusz Kruk i Łukasz Kachel, firma PC 4 You w Wąbrzeźnie:
Marzenie wszystkich: wielka, solidna firma
Opowiadają, że czasem na targach proponują swoje usługi firmom i pierwszą reakcja potencjalnych klientów jest nieufność związana z ich młodym wiekiem, czyli - brakiem doświadczenia. Dopiero gdy pokazują, co potrafią i są tańsi niż np. warszawskie firmy, to zdobywają nowych klientów. Dodają, że młody wiek jest ich atutem, bo mają głowy pełne nowych pomysłów. No i mają marzenie: chcieliby stworzyć dużą, solidną firmę. Są na początku drogi.
