https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fabryka młodych firm w Kujawsko-Pomorskiem. Nasi najmłodsi biznesmeni mają po 20 lat!

Roman Laudański [email protected] tel. 52 32 63 125 fot. Roman Laudański, Andrzej Muszyński
Patrycja Klesińska-Mazur i Paulina Nowak z Łochowa też zobaczyły plakat "Fabryka młodych firm"
Patrycja Klesińska-Mazur i Paulina Nowak z Łochowa też zobaczyły plakat "Fabryka młodych firm"
Fabryka młodych firm. Mateusz z Łukaszem, 22-latkowie z Wąbrzeźna są najprawdopodobniej najmłodszymi biznesmenami w swoim mieście. Dzięki unijnej dotacji.

Mateusz Kruk i Łukasz Kachel są absolwentami technikum informatycznego z podwąbrzeskiego Wronia. Już w drugiej klasie mówili, że założą własny interes, ale prawie wszyscy przyjmowali te deklaracje z powątpiewaniem.

Czytaj i zobacz: Inkubatory przedsiębiorczości Bydgoszcz. To już 53 firmy! [foto]

Fabryka młodych firm, to taki projekt 

W ubiegłym roku Łukasz dowiedział się o rekrutacji do projektu "Fabryka młodych firm" organizowanego m.in. przez Centrum Technologii Informacyjnych e-Misja w Płużnicy. Trzeba było mieć dobry pomysł na własny biznes (mieli), przekonać do niego liczne komisje (przekonali), wiek od 18 do 25 lat (jak najbardziej). No to skoczyli do przysłowiowego basenu do końca nie wiedząc, czy zdąży się on wypełnić wodą (czytaj - pieniędzmi). Za unijne fundusze urządzili sklep komputerowy z serwisem i przez pół roku korzystają z "pomostówki" na czynsz, ZUS i ubezpieczenie. Muszą działać minimum przez rok. Inaczej trzeba będzie zwrócić dotację, ale nie przewidują takiego wariantu. Sprzedają komputery, części, naprawiają GPS-y oraz serwisują sprzęt.

Wspominają, że wszyscy dziwili się, że w tak młodym wieku chcą otworzyć własną firmę. A co można robić w Wąbrzeźnie, w którym - jak mówią - jest prawie 30-procentowe bezrobocie? Mogli do dziś szukać pracy, jak wielu innych mieszkańców; wyjechać na Zachód i nawet o tym myśleli, ale tylko w kontekście zarobienia pieniędzy na otwarcie własnej działalności. Mogli też narzekać, jak robi to wielu innych.

Zostali w kraju, pracują na swoim i wierzą, że im się uda.

- Jeśli ktoś ma głowę na karku, pomysł na biznes i nie boi się pracy, to powinien pójść naszymi śladami - zachęcają. Na razie wszystkie zarobione pieniądze inwestują w zakup części. Wierzą, że przyjdzie moment, w którym zostanie coś dla nich.

Paulina i Patrycja mają przedszkole

23-letnia Paulina Nowak i 25-letnia Patrycja Klesińska-Mazur są przyjaciółkami od zawsze. Pracowały za dobre pieniądze w telefonii komórkowej. Ale zawsze marzyły o własnej działalności. Położyły wypowiedzenia. Mężowie mieli wątpliwości, nie byli zachwyceni, ale teraz w pełni je popierają. Chciały założyć przedszkole. Na bydgoskim Szwederowie nie znalazły lokalu. Poszukały za miastem i dowiedziały się, że w Łochowie (gmina Białe Błota) mieszka ponad 200 maluchów, a jest dla nich tylko 15-osobowe przedszkole. W urzędzie pracy przypadkowo zobaczyły plakat o "Fabryce młodych firm". Termin upływał za trzy dni, no to usiadły, napisały projekt i zawiozły go w Płużnicy. Nim dostały dotację, prowadziły rekrutację, remontowały wynajęty dom, zamawiały atestowane wyposażenie i wraz z rodzinami i przyjaciółmi równały teren wokół "Zakątku przedszkolaka". Na początku maja odbyło się uroczyste otwarcie. Dwa dni później Patrycja urodziła córeczkę Nadię. Teraz czekają na przekształcenie ich placówki w punkt przedszkolny, co umożliwi m.in. pomoc z gminy.

Wspominają z uśmiechem obawy przed sanepidem i strażą pożarną, bo naczytały się w internecie, że to prawdziwa droga przez mękę. A spotkały się z życzliwością i sympatią! Dodają, że nie brakowało im obaw, zmartwień i bezsennych nocy. Podtrzymywały się na duchu.

- Człowiek słyszał z reklam, że unia czeka, rozdaje pieniądze, choć niektórzy przestrzegali, że nie ma nic za darmo - uśmiechają się. - Spróbowałyśmy. Pomogli nam życzliwi ludzie w Łochowie i Białych Błotach.

- Chciałyśmy pracować zgodnie z naszym wykształceniem, a dziś na rynku pracy nikt nie czeka z ofertami na pedagogów. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce i to właśnie zrobiłyśmy - podkreślają.

W przedszkolu bawi się 25 dzieci. Zatrudniły pomoc.

Już myślą o następnej placówce przedszkolnej.

Paweł zakłada internet przesyłany drogą radiową

24-letni Paweł Musolf, student teleinformatyki z Tucholi już dwa lata temu starał się o unijne pieniądze na rozkręcenie własnego biznesu. Wtedy się nie udało. Na trzecim etapie konkursu zostało 15 osób. Dofinansowanie dostało 13. Po prostu pech. Przez rok pracował w innej branży, ale zawsze wiedział, że najlepiej jest na swoim. Bez finansowego wsparcia nie mógł ruszyć. Dowiedział się o Płużnicy. Jego biznesplan spodobał się komisji. Dostał dotację.

- Projekt dał mi pracę i sporą satysfakcję - opowiada. - To rozwojowy kierunek. Wierzę, że dam sobie radę. W okolicznych gminach zakłada internet przesyłany drogą radiową . W tucholskich blokach sygnał idzie światłowodami. W kwietniu ruszył z własną działalnością.

- Po co wyjeżdżać za pracą na Zachód, skoro praca jest w kraju i to taka, która jest moją pasją? - pyta. A miłość do komputerów i sieci zaczęła się w gimnazjum, kiedy z kolegą połączyli kablem dwa komputery. Wszystko musi mieć swój początek.

Michał Grzelak i Dawid Godziński, firma Proxym**edia w Bydgoszczy:** 

Photobucket

Pierwsze kroki w biznesie Michał Grzelak i Dawid Godziński stawiali w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. Inkubator pomagał w obsłudze prawnej, księgowości, co pozwoliło rozwinąć im skrzydła i posmakować realizacji własnych marzeń.

- Inkubator zweryfikował nasz pomysł na biznes, czy coś takiego ma prawo bytu na rynku - tłumaczy Michał Grzelak.

Dawid Godziński przepracował dwa lata w jednej z firm i utwierdził się w przekonaniu, że nie potrzebuje prezesa, który nad nim stoi. Jest programistą, Michał - kręci filmy, co robił już dla zabawy od lat, a teraz zarabia na tym pieniądze.

W Płużnicy ich wniosek został dobrze oceniony, co utwierdziło chłopaków w przekonaniu, że mają dobry pomysł na zarabianie pieniędzy. Wspominają, że w Płużnicy spodziewali się czysto urzędniczego przyjęcia, a tu szok: uśmiechnięci, pomocni i życzliwi ludzie.

Pozytywnie przeszli kolejne sita weryfikacji i dostali pieniądze, które przeznaczyli na zakup sprzętu i oprogramowania.

- Cały czas musimy inwestować w sprzęt, żeby nie wypaść z rynku - mówią. Zastanawiali się, jak poradzą sobie na rynku, ale każde kolejne zlecenie przekonuje ich, że zrobili dobrze.

Dawid pisze innowacyjne programy obsługi, np. sieci sklepów i biur. Michał kręci na potęgę dla każdej branży.

Mateusz Kruk i Łukasz Kachel, firma PC 4 You w Wąbrzeźnie:Photobucket

Marzenie wszystkich: wielka, solidna firma

Opowiadają, że czasem na targach proponują swoje usługi firmom i pierwszą reakcja potencjalnych klientów jest nieufność związana z ich młodym wiekiem, czyli - brakiem doświadczenia. Dopiero gdy pokazują, co potrafią i są tańsi niż np. warszawskie firmy, to zdobywają nowych klientów. Dodają, że młody wiek jest ich atutem, bo mają głowy pełne nowych pomysłów. No i mają marzenie: chcieliby stworzyć dużą, solidną firmę. Są na początku drogi.

Czytaj też: Biznes? Zacznij już na studiach

 

 

 

  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wąbrzeźnianin
Firma PC4You w Wąbrzeźnie to chyba jakiś żart. Od około dwóch miesięcy ich "siedziba" jest do wynajęcia, a firma istnieje chyba tylko na papierze. Zastanawia mnie tylko, kto weryfikuje pomysły, kto rozdysponowuje dotacje itd. Na pewno nie ktoś z danej branży, bowiem mając choćby minimalną wiedzę w temacie ekonomiczno-technicznym, nie przyznałby pieniędzy na taki cel. Dlaczego? Ta branża nie ma tu najmniejszej szansy na powodzenie. Nie umniejszam zdolności chłopaków, ale żal mi ich, że jakiś urzędnik wysadził ich na przysłowiową minę. Oni zapewne mieli pomysły, są pracowici itd, więc wierzyli, że to wystarczy. Ale to właśnie doświadczony starszy urzędnik (a właściwie  dobry ekonomista) powinien przetrzeć im oczy tym, jak wyglądają realia na rynku komputerowym . Np. że średnia marża na sprzęcie komputerowym wynosi 7%. Chłopacy zapewne szybko stwierdziliby, że uzyskanie obrotu ok 50 tyś zł miesięcznie w czternastotysięcznym Wąbrzeźnie jest niewykonalne, a tyle zapewne potrzebowaliby na same opłaty. A gdzie chociażby najniższa pensja? 50 tyś zł miesięcznego obrotu to niezły wynik nawet w ponad dwustutysięcznym Toruniu. Ceny sprzętu komputerowego ustalają nie mali przedsiębiorcy, lecz wielkie sieci, które utrzymując się nie wiadomo z czego, pozwalają sobie na minimalne (niemalże dumpingowe) marże. A mali przedsiębiorcy muszą sprzedawać po takich samych niskich marżach, chcąc cokolwiek sprzedać. Żal mi tych młodych ludzi, którzy "zostają wpuszczani w maliny". Urzędnik, czy członek komisji przyznajacej dotacje, bierze co miesiąc pieniądze za swoje idiotyczne decyzje, które często prowadzą do nieszczęść i rozpaczy młodych, wierzących w siebie ludzi. Takie dotacje zamiast wspomagać lokalny biznes zabijają go, bo wątpię czy chłopacy wezmą się za coś podobnego w przyszłości.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska