Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fabryka Świętego Mikołaja. Rozmowa z posłem Łukaszem Schreiberem

Anna Stasiewicz-Mąka
Łukasz Schreiber: - Odkąd rządzimy, zrealizowaliśmy zobowiązania w 90 procentach
Łukasz Schreiber: - Odkąd rządzimy, zrealizowaliśmy zobowiązania w 90 procentach Arkadiusz Wojtasiewicz
Rozmowa z Łukaszem Schreiberem, sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Poznaliśmy tzw. piątkę Prawa i Sprawiedliwości. Jak pan ocenia prezenty prezesa Jarosława Kaczyńskiego?
To nie są żadne prezenty, choć przyznać można, że odkąd rządzi Prawo i Sprawiedliwość fabryka Świętego Mikołaja działa zdecydowanie lepiej. Zupełnie serio mówiąc, cały czas niesiemy sztandar wolności i tak należy odczytywać te zobowiązania. W ciągu ostatnich 3 lat udało się nam doprowadzić i do zrównoważonego budżetu, i do wysokiego wzrostu gospodarczego. Ostatnie kwartały to już 5-procentowy wzrost. Bezrobocie spadło do poziomu 6 procent, mamy naprawdę niską inflację - na poziomie 1,1 procent. Przy takim wzroście gospodarczym, to marzenie każdego ekonomisty. Są więc warunki ku temu, by tymi owocami rozwoju dzielić się ze wszystkimi Polakami. Chcemy, aby Polacy mogli się bogacić, podnieść standard życia i to najszybciej jak to możliwe. W moim odczuciu, tylko 13. emerytura (1100 zł - red.) ma charakter socjalny. Emeryci, czego mamy świadomość, najmniej skorzystali na ponad 3 latach naszych rządów, ale teraz to się zmieni. Natomiast wszystkie pozostałe programy to takie, które zwiększają wolność Polaków. Nie ma bowiem wolności, bez wolności ekonomicznej. I właśnie taką wolność finansową da polskim rodzinom program 500 plus na każde dziecko. Nie będą zniewoleni chwilówkami, czy kredytami zaciąganymi często na wysoki procent. Nie rozumiem więc, dlaczego niektórych oburza ten program. W Wielkiej Brytanii, kraju, w którym wolność, w tym wolność gospodarcza jest wyjątkowo ceniona, od lat rodzice dostają dodatek w wysokości 80 funtów na każde dziecko. I to właśnie z brytyjskich wzorców czerpał prezes Kaczyński, kiedy ogłosił po raz pierwszy program 500 plus.

PiS obiecuje: 500 plus na pierwsze dziecko, "13" emerytura dla najstarszych

Ale przecież fakty są takie, o czym przypomina m.in. opozycja, że jeszcze kilka miesięcy temu minister Rafalska mówiła, że nie ma szans na wprowadzenie 500 plus na każde dziecko, bo nas nie stać. Coś się zmieniło?
W tamtym momencie, w poprzednim roku budżetowym, z różnych powodów faktycznie nie było możliwe wprowadzenie tego programu. Nie wszystko da się zrobić od razu. Przygotowywaliśmy się jednak, by 500 plus rozszerzyć. Trzy lata temu, zgodnie z obietnicami, wprowadziliśmy program 500 plus od drugiego dziecka, a teraz, kiedy sytuacja gospodarcza jest lepsza wprowadzamy 500 plus od pierwszego dziecko. I nie zamierzamy tego programu ograniczać, co proponują niektórzy przedstawiciele Koalicji Europejskiej. Wbrew temu, co sądzą, 500 plus to nie jest program socjalny, tylko radykalne obniżenie podatków dla wszystkich Polaków, którzy wychowują dzieci. To jest program, który ma być prorodzinny, a potrzebujemy radykalnego wzrostu wskaźnika dzietności. W mojej ocenie, od tego zależy nasza przyszłość i musimy to zrozumieć.

Jak podał premier Mateusz Morawiecki, „piątka” PiS-u ma kosztować 30-40 miliardów złotych. Sporo.
Będzie to jednak kosztować nieco mniej. Mamy już szczegółowe wyliczenia, ile każdy program z „piątki PiS-u” będzie kosztował: 18,5 mld zł - 500 plus na każde dziecko; ok. 9 mld zł - 13. emerytura; ok. 2-3 mld - zerowy PIT do 26. roku życia; 800 mln zł - wsparcie dla samorządów na dodatkowe połączenia komunikacyjne, obniżenie PITu dla wszystkich - 8-9 mld. Opozycja przedstawia nasze propozycje jako wspieranie patologii, wyrzucanie pieniędzy w błoto. Tymczasem programem opozycji, gdy rządziła było 260 mld na mafię vatowską. W mojej ocenie, wypowiedzi opozycji są nie tylko bulwersujące, ale przede wszystkim niesprawiedliwe, ponieważ to są pieniądze, które trafiają do polskich rodzin, dzieci, emerytów, do całego przekroju społeczeństwa.

Pieniądze na teraz są, a co z kolejnymi latami?
Zapewniam, że pieniędzy wystarczy. Pamiętam, jak przed wyborami w 2015 roku PO mówiła, że jeżeli Prawo i Sprawiedliwość wygra i zrealizuje swoje pomysły, m.in. 500 plus, to będzie u nas druga Grecja. I co? I nic takiego się nie stało. Jest wręcz przeciwnie. Mamy większe wpływy z VAT-u, udało nam się zrobić zrównoważony budżet - mamy najniższy deficyt budżetowy od 30 lat. I to wszystko udało się pomimo tego, że wprowadziliśmy szereg programów, które były tak krytykowane. Pamiętam też, jak niektórzy ekonomiści sugerowali, że w 2018 roku deficyt sięgnie 100 mld. Pomylili się o 90 mld. To pokazuje, że te wyliczenia były niewiarygodne, wyssane z palca, aby nas zdyskredytować.

A jak pan odpowie na zarzut, że „piątką PiS-u” chcecie sobie kupić głosy wyborców na majowe wybory europarlamentarne czy jesienne wybory samorządowe?
To jest fundamentalne nieporozumienie. To nie są przecież obietnice wyborcze, a zobowiązania, które jako większość parlamentarna podejmujemy. Odkąd rządzimy, zrealizowaliśmy nasze wyborcze zobowiązania już w 90 procentach. Żaden poprzedni rząd nie zrealizował tylu swoich zapowiedzi. I Polacy doceniają to w różnego rodzaju badaniach opinii publicznej. Nie siedzimy jednak z założonymi rękami. Cały czas przedstawiamy kolejne programy. Jak chociażby „piątka Morawieckiego”, z której niedawno, po 300 dniach, się rozliczyliśmy. Teraz realizujemy kolejne programy. Nie odkładamy ich na „święte nigdy” albo „kiedyś tam po wyborach”. Po prostu działamy. Założyliśmy, że wszystkie programy z „piątki Kaczyńskiego” wejdą w życie do 21 września. Nie jest to przypadek, bo chcemy wszystko zrealizować, zanim skończy się ta kadencja. Czy naprawdę jest w tym coś niesamowitego? Przecież nasi poprzednicy mieli takie same możliwości. Nie potrafili ich jednak wykorzystać.

Platforma Obywatelska przez osiem lat nie przedstawiała żadnych realnych programów wspierających polskie rodziny, a jeśli nawet je przedstawiała, to ich nie wykonywała. Każdy rządzi tak, jak potrafi.

Znamy już datę eurowyborów, odbędą się 26 maja. Dla PiS-u to ważne wybory czy jednak bardziej przygotowujecie się do tych jesiennych?
Oczywiście, że ważniejsze są wybory parlamentarne do Sejmu i Senatu, ale te do parlamentu europejskiego też są ważne. Jest coraz więcej dyrektyw unijnych, które są potem wdrażane przez polski parlament. To co się dzieje w parlamencie europejskim, jest po prostu szalenie istotne dla Polaków, dzieją się tam rzeczy ważne dla każdego z nas. Ważne, by w europarlamencie znaleźli się politycy, którzy będą dbali o interesy np. polskich przedsiębiorców. Liderem listy PiS w kujawsko-pomorskim będzie Kosma Złotowski. Przez ostatnich 5 lat częściej niż w lokalnych czy polskich mediach, udzielał się w tych zagranicznych, by bronić dobrego imienia Polski, które tak często szargali eurodeputowani PO. Euro-poseł jest bardzo aktywny w merytorycznych pracach, walczy o interesy polskich przedsiębiorców, kierowców, a ostatnio błyskawicznie interweniował w sprawie bydgoskiej Pesy. Oprócz Kosmy Złotowskiego na naszej liście będą inne znane, lubiane twarze, ale i też nowe. Na dwóch pierwszych miejscach będą kandydaci z Bydgoszczy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do przetargu na tramwaje w Warszawie. „Byłoby pięknie, gdyby dostawcą tramwajów okazała się polska firma, np. z mojej Bydgoszczy” - napisał pan. I rozpętała się polityczna burza, jeden z polityków PO zarzucił panu, że domaga się pan „ustawienia przetargu”.
Mam wrażenie, że panuje tu brak zrozumienia istoty sprawy. Zarzut, że chcę ustawiać przetargi, jest absurdalny. Nikt tego nie chciał przecież robić! Z powodów politycznych sprawę próbuje sprowadzić się do prostych kalek, obśmiać, a jest o wiele poważniejsza. Dotyczy naszych żywotnych interesów. Po pierwsze dziwię się, że prezydent Warszawy (Rafał Trzaskowski - red.) może się cieszyć ze zwycięstwa koreańskiej firmy. Ja naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć. Zwycięska firma jest spoza Unii Europejskiej, spoza Polski. Pieniądze z całego kontraktu, a mówimy tu o przeszło dwóch miliardach złotych, wypłyną z naszego rynku. Dwa miliardy złotych to przecież roczny budżet całej Bydgoszczy! Czy to więc aby na pewno powód do radości? Pojawia się też pytanie, na które warszawski ratusz usilnie nie chce odpowiedzieć. Czy na życzenie koreańskiej firmy zmieniono tzw. SIWZ (specyfikacja istotnych warunków zamówienia - red.), czyli parametry umożliwiające w ogóle stanięcie do przetargu? Jeżeli zmieniono, to warto zadać pytanie, dlaczego tak zrobiono? I pytanie kolejne: dlaczego w przetargu nie zapisano obostrzenia, że firma musi mieć potwierdzone realizacje w Unii Europejskiej - na przykład wyprodukowanie 15 tramwajów dla jednego z państw UE? Normą jest, że wszystkie państwa Unii Europejskiej bronią się w taki sposób przed zalewem azjatyckich i w ogóle zagranicznych produktów. Pesa, owszem, wygrywała przetargi w Niemczech, ale ciężko na to pracowała. Realizowała kontrakty na innych rynkach europejskich, zdobywała niezbędne homologacje, doświadczenie. Tu mamy do czynienia z totalnym otwarciem rynku, a pamiętajmy przy tym, że zamówiony przez Warszawę tramwaj jest w tej chwili na etapie prototypu. Mówi się, że Pesa przedstawiła za drogą ofertę. A może to właśnie oferta bydgoskiej firmy była sprawdzona i racjonalna? To co się zdarzyło w Warszawie, to otwarcie rynku w tej kluczowej branży dla ogromnej części azjatyckich firm. I doprowadzili do tego ludzie, którzy mają wypisaną europejskość na sztandarach. W moim przekonaniu, jest to szkodliwe z punktu widzenia interesów Polski i całej Unii Europejskiej. Poza tym to jest dość specyficzna branża - w Europie działa może kilkanaście, może 20 firm, które są w stanie podejmować takie zamówienia. I tu dochodzimy do fundamentalnej kwestii. Czy powinniśmy otwierać nasz rynek - jeśli inni członkowie UE tego nie robią - na azjatyckie produkty?

Jak pana zdaniem powinno się postąpić dalej?
Mnie jako ministrowi w obecnym rządzie niezręcznie byłoby mówić, co kto ma robić. Albo nastąpi jakaś refleksja u pana prezydenta albo nie. Niemniej uważam, że mam prawo w tej sprawie zabierać głos. Uważam, że kapitał ma narodowość. Jeżeli swojego nie wspieramy, to nie wiem, na co sami liczymy. To, że służby (CBA - red.) zainteresowały się przetargiem, to nie jest przypadek. Nie chodzi przecież o to, że jakiś poseł zadaje pytania, a o to, że są w tej sprawie uzasadnione wątpliwości. Samorządowcy muszą liczyć się z prawem. Wolałbym, żeby postępowali transparentnie, zwłaszcza w przypadku tak gigantycznych przetargów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska