Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fair Trade. Robiąc zakupy wpływasz na losy ludzi w innych częściach globu!

Katarzyna Hejna [email protected] tel. 52 32 63 130
Kalpona Akter - przedstawicielka bangladeskiej organizacji (Center for Workers Solidarity), która działa na rzecz poprawy warunków pracy w tamtejszym przemyśle odzieżowym.
Kalpona Akter - przedstawicielka bangladeskiej organizacji (Center for Workers Solidarity), która działa na rzecz poprawy warunków pracy w tamtejszym przemyśle odzieżowym.
Kto uszył twoje jeansy? W jakich warunkach pracował? Robiąc zakupy w Polsce, wpływasz na warunki pracy i życia ludzi na całym świecie.

 

Niemal w każdym firmowym sklepie natykamy się na ubrania z metką "Made in Bangladesz", "Made in Wietnam" lub "Made in Indonezja". Co to oznacza?

W pogoni za zyskiem, coraz więcej firm przenosi swoją produkcję do fabryk w Azji, Ameryce Południowej i Afryce Północnej. Koszty pracy są tam dużo niższe niż w Europie, a dzięki globalizacji, transport nie jest już tak czasochłonny i drogi.

Nie tylko znane, zachodnie marki produkują w krajach Globalnego Południa. Także polskie firmy włączają się w ten trend. Swoje ubrania szyją tam, np. firma Euromark (właściciel marki Alpinus i Campus) i LPP (właściciel Reserved i Cropptown).

W pogoni za zyskiem

Organizacje broniące praw człowieka alarmują ale w wielu takich fabrykach łamane są podstawowe prawa pracownicze. Ich właściciele nie przestrzegają zasad bezpieczeństwa pracy, narzucają kilkunastogodzinny dzień pracy, przy czym nie opłacają należycie nadgodzin. Wynagrodzenie, które oferują nie pozwala na wyżywienie rodziny, opłacenie czynszu za mieszkanie, posłanie dzieci do szkoły.

Nierzadko dochodzi do molestowania seksualnego, mobbingu i pracy w ciągłym stresie. —Świadczenia społeczne, jak np. urlop zdrowotny czy macierzyński w praktyce nie istnieją. Zdarza się także, że w fabrykach zatrudniane są dzieci.

Na przykład, w jednej z fabryk, która produkowała torby na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie dla znanych zachodnich marek, pracownicy byli zmuszani do używania szkodliwych barwników, które ciężko raniły skórę. Nie mogli nakładać rękawic ochronnych, ponieważ te spowalniały pracę.

Lista zarzutów jest długa. Czy polscy konsumenci mogą wpłynąć na poprawę ich losu? Eksperci są sceptyczni.

 

Photobucket

[Zobacz więcej zdjęć z chińskiej fabryki: Maskotki, które zabijają]

 

- Kwestia etycznej konsumpcji w ogóle w Polsce nie istnieje – mówi Jan Kruszyński, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Wynika to z kilku przeszkód: z problemu z dotarciem do informacji (99 proc. tego typu stron internetowych jest w języku angielskim), niskiej świadomości konsumentów, braku w Polsce danych dotyczących warunków produkcji, zbyt małej liczby organizacji pozarządowych zajmujących się tą problematyką.

- Przeszkodą jest też mentalność socjalistyczna statystycznego Kowalskiego - wyjaśnia socjolog. - Nie potrafimy przenieść poczucia solidarności z poziomu lokalnego na globalny. Polskie społeczeństwo jest wciąż "społeczeństwem na d__orobku" - chcemy mić! A czy to, co kupuję jest etyczne to już jest detal.

Żeby więc zmienić świadomość polskich konsumentów/-ek, Polska Akcja Humanitarna uczestniczy w międzynarodowym projekcie edukacyjnym "Modnie i etycznie". -Informujemy o tym, w jakich warunkach szyte są nasze ubrania. Prowadzimy zajęcia edukacyjne w szkołach, na uniwersytetach, tłumaczymy raporty mówiące o sytuacji w przemyśle tekstylno-odzieżowym - wymienia Anna Paluszek, koordynatorka projektu. - Pokazujemy też, jak naciskając na firmy odzieżowe, możemy polepszyć sytuację pracowników.

Siła naszych pieniędzy

W edukacji miała pomóc wizyta Kalpony Akter - przedstawicielki bangladeskiej organizacji (Center for Workers Solidarity), która działa na rzecz poprawy warunków pracy w tamtejszym przemyśle odzieżowym.

W Bangladeszu eksport jest w dużej mierze oparty na tej właśnie gałęzi przemysłu (stanowi 76 proc. dochodu z wymiany handlowej). A to daje ogromną siłę przetargową firmom zagranicznym, ponieważ ich inwestycje i zamówienia tworzą gospodarkę kraju.

Kalpona Akter, przekonuje, że mieszkańcy Pomorza i Kujaw mają wpływ na sytuację bangladeskich pracowników: - Dzięki temu, że kupujecie ubrania z metką "Made in Bangladesz", zostaje wyżywiony, przynajmniej częściowo, jakiś pracownik stamtąd. Z kolei firma zarabia i zależy jej na kliencie. Dlaczego więc masz nie zapytać- w liście lub w mailu, w jakich warunkach został wyprodukowany sweter, który masz na sobie? I czy są to dobre warunki?

Jako konsumenci mamy prawo do takiej informacji. A firma nie może takiego głosu zignorować, szczególnie gdy będzie ich coraz więcej.

Czytaj też: Toruń: W Sharpie źle się dzieje

- Uwierzmy w rolę, jaką odgrywamy jako klienci - mówi Kalpona Akter. - My, w Bangladeszu, nic byśmy nie osiągnęli sami, bez wsparcia nabywców z Europy.

Największe zmiany udało się osiągnąć w jej kraju, w 2005 i 2006 roku. Wówczas protesty bangladeskich pracowników poparli konsumenci z krajów Europy Zachodniej. To zmusiło właścicieli firm, które tam produkują, aby dostosowali warunki panujące w fabrykach, do standardów międzynarodowych.

Trudno jest też nie uwierzyć Kalponie, jeśli prześledzi się historię akcji konsumenckich. Jeden z głośniejszych przypadków dotyczy firmy odzieżowej GAP. Była ona oskarżana o wykorzystywanie pracy dzieci w swoich fabrykach w New Delhi. Dzieci, niespełna 10-letnie, przyznały, że zostały kupione od swoich rodziców oraz że były zmuszane do pracy za darmo, aby "spłacić dług". W fabryce doświadczały przemocy, np. bicia gumowymi pałkami. Pod presją opinii publicznej, w 2007 roku GAP wycofał ze sprzedaży towary wyprodukowane w New Delhi oraz zwołał spotkanie ze swoimi dostawcami, przypominając im o zakazie zatrudniania dzieci.

Zobowiązał się do przeznaczenia 200 tysięcy dolarów na poprawę warunków pracy w Indiach oraz przeprowadzenia wewnętrznego śledztwa, w wyniku którego zamówienia z New Delhi zostały zredukowane o 50 proc., a dostawca przeszedł na 6-miesięczny okres próbny. - Polskie firmy produkują u nas i warto zacząć się interesować tym, jak traktują pracowników - wyjaśnia bangladeska działaczka.

Podczas spotkania ze studentami z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i uczniami z Zespołu Szkół Odzieżowych w Toruniu okazało się, że nie musi nikogo do tego przekonywać.

- Ta młodzież interesuje się modą i przemysłem odzieżowym i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie można zbudować nic pozytywnego na cudzej krzywdzie - mówi Anna Paluszek.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska