MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywe podpisy

Jadwiga Aleksandrowicz
Mieszkańcy Rypina poskarżyli się radnemu, że policja sprawdzając podpisy na listach popierających referendum o odwołanie burmistrza, przekracza swoje uprawnienia.

     Zdaniem radnego Stefana Borowskiego, policjanci nie tylko
     ujawniają całe listy
     
osobom, których wiarygodność podpisów sprawdzają, ale także udostępnili te listy obecnemu burmistrzowi, którego grupa inicjatywna usiłowała odwołać.
     Przypomnijmy: do referendum nie doszło, bo Wojewódzka Komisja Wyborcza stwierdziła, że wiele podpisów na listach popierających referendum w mieście było sfałszowanych. Zajął się nimi prokurator. Teraz policja zbiera materiały w tej sprawie. Policjanci muszą dotrzeć do ponad 1300 osób, których podpisy widnieją na listach popierających przeprowadzenie referendum i sprawdzić, czy to rzeczywiście one podpisały się w odpowiedniej rubryce.
     Na środowej sesji Rady Powiatu radny Stefan Borowski w ramach zapytań i interpelacji poinformował, że
     mieszkańcy skarżą się
     
na działania policji. - Zwrócili się do mnie, bo jestem w radzie przewodniczącym komisji przestrzegania ładu i porządku publicznego - wyjaśniał. Sugerował, że według jego informatorów, policja łamie ustawy o referendum oraz o ochronie danych osobowych oraz że na niektórych listach część nazwisk jest wykreślona.
     Obecny na sesji mł.insp. Józef Detmer, Powiatowy Komendant Policji był zdziwiony tym sygnałem. Stwierdził, że nic mu nie wiadomo o nieprawidłowościach i że natychmiast rozpocznie wyjaśnianie tej sprawy. - Zarzuty są bardzo poważne, wiec będę osobiście nadzorował postępowanie wyjaśniające - _zapewnił. Zaprzeczył jednak kategorycznie, by ktokolwiek mógł dokonać jakichkolwiek skreśleń czy adnotacji na listach, które są dowodami w sprawie. Tłumaczył też, jak gigantyczną prace wykonują policjanci.
     
- Sprawdzenie wiarygodności jednego podpisu trwa około pół godziny. Trzeba przepytać osobę, której nazwisko widnieje na liście, sprawdzić jej dane osobowe, zapisać wyjaśnienia, sporządzić protokół. Potrzebujemy
     ponad siedemset godzin,
     
by dotrzeć do ponad tysiąca trzystu osób - wyjaśniał komendant. Przypomniał, że gdy kilka lat temu prowadzono postępowanie w sprawie podrobienia 500 podpisów, do Rypina przyjeżdżał cały autobus policjantów spoza powiatu, aby pomóc rypińskim funkcjonariuszom w pracy. Obecne sprawdzanie list odbywa się wyłącznie siłami rypińskiej komendy.
     Zarzut o udostępnieniu list z podpisami burmistrzowi Krzysztofowi Maciejewskiemu, którego odwołania domagała się grupa inicjatywna, komendant uznał za absurdalny.
- Pan burmistrz nie jest stroną w tej sprawie - powiedział. - Nie mniej i ten_zarzut także zostanie skrupulatnie zbadany. Jeśli doszło do jakichś, choćby najdrobniejszych nieprawidłowości, powiadomimy o tym prokuraturę, a rada dostanie wyjaśnienia na piśmie - zadeklarował komendant Detmer.
     

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska