Jeszcze przed inauguracją rozgrywek z klubu odeszło ośmiu zawodników z podstawowego składu. Pracujący trener Rafał Krygier robił wszystko aby zespół wyciągnąć w górną strefę tabeli na tyle bezpieczną, która powinna gwarantować utrzymanie się w szeregach ligi okręgowej. Cóż z tego kiedy "krawiec tak kraje jak materiału staje". Zarząd nie zrobił nic aby uzupełnić kadrę pierwszego zespołu. Inna sprawa, że w naszym regionie Dąb nie ma dobrej opinii i brak było chętnych do zgłoszenia chęci gry w tym klubie. Zarząd podjął decyzję: gramy swoimi zawodnikami, które jak widać nie przynosiło wyczekiwanych efektów.
W trakcie rundy jesiennej zespół grał poniżej oczekiwań na dodatek liczne kontuzje nękały zawodników. Młodzież chcąc dorównać rywalom grając agresywnie narażała się na karanie przez sędziów kolorowymi kartonikami. Młodzi zawodnicy, którzy powinni spokojnie rozwijać swoje umiejętności w kategorii juniorów z konieczności występowali w pierwszym zespole. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że po rundzie jesiennej sytuacja Dębu była nienajlepsza.
Trener (doświadczony szkoleniowiec) chcąc pomóc swojej drużynie powrócił do gry ale jak widać było to za mało. Zarząd owszem działał prężnie lecz w przerwę zimową nie zrobił nic w kierunku pozyskania wzmocnień w celu ratowania pierwszego zespołu. W rundzie wiosennej w każdym spotkaniu drużyna grała o "życie". Niestety punkty uciekały i zespół wraz z Liderem Włocławek, Goplanią Inowrocław i Kujawami Markowice został zdegradowany do niższej klasy.
Wiosną 2014 roku ojców sukcesu było wielu, wiosną 2015 roku po degradacji nikt do błędów się nie przyznaje. Chociaż co na to zarząd, który spokojnie patrzył na drużynę, która balansowała na krawędzi degradacji do niższej klasy. Czy barcińska młodzież za rok, za dwa ponownie awansuje do ligi okręgowej. Już w wrześniu nastąpi otwarcie nowego tak długo wyczekiwanego stadionu i żenujący będzie fakt dla Dębu Barcin, że w sezonie 2015/16 po degradacji rozpoczynać będzie rozgrywki w niższej klasie.
Czytaj e-wydanie »