Festiwal operowo-operetkowy wyprowadza się z Ciechocinka?

Festiwal przed 12 laty wymyślili Kazimierz Kowalski i Leszek Dzierżewicz, burmistrz Ciechocinka. Przez 12 lat impreza ściągała do uzdrowiska rzesze melomanów, zwłaszcza że pierwsze dwa festiwalowe wieczory odbywały się w muszli koncertowej w parku Zdrojowym, gdzie wstęp był bezpłatny i gdzie tradycyjnie pokazywano jedną z oper narodowych oraz koncert "W krainie opery, operetki i musicalu". Przez kolejne cztery dni spektakle operowe, operetkowe i koncerty odbywały się w Teatrze Letnim.Tu obowiązywały biletymimo to widownia wypełniona była po brzegi.
W tym roku podczas ostatniego czwartkowego koncertu można było odnieść wrażenie, że dyr. Kazimierz Kowalski i artyści Polskiej Opery Kameralnej żegnają się z Ciechocinkiem na zawsze, choć nikt tego oficjalnie nie powiedział. Burmistrz Leszek Dzierżewicz nie bywał w tym roku na festiwalu w Teatrze Letnim i to także był sygnał, że między organizatorami festiwalu coś zazgrzytało. Nie było go także na ostatnim koncercie.
Leszek Dzierżewicz mówi, że drugiego dnia festiwalu podczas z kolacji z artystami, dyrektor Kowalski obraził ważnych gości burmistrza. Kazimierz Kowalski z kolei ma żal, że władze miasta nie zauważyły 30-letnia pracy artystycznej Andrzeja Niemierowcza, znakomitego barytona, od początku związanego z ciechocińskimi festiwalami. Na specjalnym koncercie, poświęconym artyście, zabrakło życzeń od przedstawicieli miasta.
W piątek rano dyr. Kazimierz Kowalski potwierdził nam: - Kolejny festiwal na pewno nie odbędzie się w Ciechocinku.
To już trzeci festiwal (po festiwalu kultury Romów oraz festiwalu piosenki młodzieży niepełnosprawnej - dop. red.), który wyprowadza się z uzdrowiska wskutek nieporozumień organizatorów z ciechocińskim magistratem.
Więcej w poniedziałkowym włocławskim wydaniu "Pomorskiej" na stronie 6.