Nowa książka toruńskiego prof. Marka Szulakiewicza to perełka dla poszukiwaczy myśli, które coś wnoszą do naszego życia, a już na pewno zostają na dłużej, aby w nienachalny sposób skłaniać nas do refleksji.
Książka nosi tytuł "Filozofia na co dzień. 365 dni z filozofią" i już od pierwszej strony obiecuje czytelnikowi, że nie poczuje się zawiedziony sięgnięciem po tę pozycję. Przewotna myśl Francesco Barberino "Ale nie wszystko można objaśnić wszystkim", którą prof. Szulakiewicz zamieścił na wstępie zwiastuje, że książka nie ma ambicji nawracać nikogo na słuszną ścieżkę, ale przede wszystkim zachęcić do przyjrzenia się drodze, jaką każdy z nas obrał w życiu.
Znajdziemy tu myśli na każdy dzień, które profesor przygotował jakby uwzględnił, że czytelnik potrzebować może wsparcia natychmiast po przebudzeniu. Dla wielu może się to okazać lepsze niż "tabletka szczęścia", która w dłuższej perspektywie i tak domaga się wsparcia ze strony codziennej pracy nad sobą. - W trudnych chwilach na polu bitwy Machiavelli widział tylko jeden ratunek - przypomina prof. Szulakiewicz.
- Był nim "powrót do sztandaru", czyli przegrupowanie się pod znakiem sztandaru. Z filozofią jest tak samo, wymaga ona przegrupowania się pod znakiem filozofowania w codzienności.
Zobacz również: Procesja Bożego Ciała w Toruniu [zdjęcia]
Czemu to ma służyć? Zdaniem profesora lepszemu zrozumieniu siebie, swojego postępowania, ale też innych ludzi, których za mało słuchamy, a za dużo osądzamy. W konsekwencji mniej w nas będzie egoizmu, który zwykle prowadzi do kłótni i wiącej entuzjazmu do życia. - Najpierw trzeba nauczyć się zaufania, czyli przyswajania sobie wiedzy i poszukiwań innych - twierdzi prof. Szulakiewicz. - Nie chodzi tu jednak o to, abyśmy dawali się zwieść teoriom innych, ale o to, abyśmy przez ich teorię i wiedzę odkryli dno własnej duszy. Dalej trzeba zmienić oceny i spojrzenie na drugiego człowieka , usunąć dotychczasowe oceny i opinie i zacząć przyjmować ludzi takich, jakimi są.
To trudna sztuka, zwłaszcza że - o czym przypomina autor - coraz mniej zadajemy pytań, które są nieodzowne np. w kulturze żydowskiej, a które rozwijają nie tylko pojedynczego człowieka, ale całe społeczeństwo. - Gdy dziecko w tamtej kulturze wraca ze szkoły, matka pyta: "Czy zadałeś dziś nauczycielowi dobre pytania?" U nas jest inaczej - obserwuje profesor. - Rodzice pytają: "Czy udzieliłeś nauczycielowi dobrej odpowiedzi?"
Gorzką refleksję ma też autor podczas obserwacji władzy, która funkcjonuje w świecie zabawy, ironii i żartu, a przez to jest coraz mniej traktowana poważnie. - Władza juz doskonale wie, że nie ma kim rządzić, gdyż "prawdziwe" życie już dawno toczy się w cyberprzestrzeni, która wymyka się rządzącym - zauważa. - Zdobyć cyberprzestrzeń dla rządzących oznacza zamienić władzę w zabawę. Jeśli człowiek żyje w cyberprzestrzeni, to władza nie ma innego wyjścia jak stać się śmieszną.
Spostrzeżenia toruńskiego profesora po raz kolejny okazują się być bardzo trafione, zarówno w czas, jak i w panujące w kraju nastroje. W poprzedniej książce "Zapiski z przełomu wieków" bezbłędnie interpretował rzeczywistość, która wciąż wymyka się poznaniu. W nowej pozycji filozoficznej, która wyszła spod jego ręki po długich przemyśleniach, znów potrafił oczarować świeżością, która bezsprzecznie jest ponadczasową skarbnicą myśli człowieka myślącego. I to nie na darmo.