https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Flaczyńscy ruszają do Nepalu. Chcą zdobyć ośmiotysięcznik Makalu

Lech i Wojciech Flaczyńscy ledwo spakowali się do osobowego auta. - Mam nadzieję, że nasze duże plecaki przejdą przez odprawę na lotnisku - śmieje się Wojtek. Wyruszyli w środę. W Himalajach będą przebywali około dwóch miesięcy
Lech i Wojciech Flaczyńscy ledwo spakowali się do osobowego auta. - Mam nadzieję, że nasze duże plecaki przejdą przez odprawę na lotnisku - śmieje się Wojtek. Wyruszyli w środę. W Himalajach będą przebywali około dwóch miesięcy Łukasz Ernestowicz
- Tym razem jedziemy w miejsce nieoblegane przez „turystów wysokościowych” - mówi Lech Flaczyński. Zanim wejdą na szczyt, przez 11 dni będą podrózować karawaną. A na zboczach góry będą musieli założyć cztery obozy wspinaczkowe.

Biorąc pod uwagę ich poprzednie wyprawy i niebezpieczeństwa, z którymi się zetknęli, Lech i Wojciech Flaczyńscy są wyjątkowo uparci i zdeterminowani. Trzymajmy zatem za nich kciuki.

Wyruszyli w środę. Do samochodu osobowego z trudem zmieścili cały swój sprzęt.

- Trochę tego mamy... Większość rzeczy i sprzętu pozostała nam z poprzednich wypraw. Kupić musieliśmy tylko świeżą żywność - mówi Lech, grudziądzki tłumacz, podróżnik i himalaista.

- Wybieramy się na szczyt Makalu, 8481 metrów nad poziomem morza - mówi Wojciech, syn Lecha.

Góra leży około 19 kilometrów na południowy wschód od Everestu, czyli najwyższego szczytu świata. Makalu to piąty co do wysokości ośmiotysięcznik na świecie.

Będą działali samodzielnie

- Wspinać będziemy się na niego „drogą francuską”. Jest to szlak wyznaczony przez pierwszych zdobywców szczytu. Stosunkowo najłatwiejszy do pokonania - opowiada Lech. - Jedziemy z agencją, która organizuje nam tylko pobyt w Katmandu, stolicy Nepalu, trekking, czyli dojście do bazy pod szczytem na wysokości 5600 metrów i kuchnię w bazie. Będziemy tam mieszkali przez dwa miesiące.

Do wyprawy przygotowywali się praktycznie przez cały rok, utrzymując dobrą kondycję fizyczną. W ostatnim czasie byli w Norwegii, biegali na nartach.

- W Himalajach będziemy działać samodzielnie jako ekspedycja dwuosobowa, rodzinna. Ale na miejscu będą też inne wyprawy, będą inni wspinacze - mówi starszy Flaczyński. - Nie korzystamy z pomocy szerpów. Całe wspinanie, zakładanie obozów to będzie nasza praca. Będziemy musieli założyć cztery obozy powyżej bazy, wyposażyć je i z ich pomocą wspiąć się na szczyt.

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
DeGie super tekst! Ale ci, ktorzy nie kochaja gor, nie wiedza o czym mowisz - to typowi malkonteci, zawsze beda szukac dziury w calym. Sorki za brak polskich znakow. Ja uwielbiam gory i trzymam kciuki za nich!
D
DeGie
W dniu 08.04.2016 o 17:58, Nikifor napisał:

Trzy razy sie udalo. Ich wybor ale wnerwia mnie jak sie cos zdarzy z himalaistami to wielki raban w TV i szukanie pomocy a to sa ludzie szukajacy smierci. NA WLASNY RACHUNEK a nie nasz.

 

Głupszego tekstu dziś nie czytałem.

 

Jacy ludzie szukający śmierci? Równie dobrze można powiedzieć że ludzie wypoczywający nad oceanami też szukają śmierci (tsunami, rekiny), albo motocykliści, czy latający samolotami. Góry są dla prawdziwych ludzi, a ten, dla kogo nie są pasją nigdy nie zrozumie tego, że ktoś chce zdobyć szczyt. Oni nie jadą,żeby umrzeć tylko żeby wejść i zejść. Ja im życzę powodzenia.

G
Gość
Oni nie ... ale Ty. Pisz poprawnie: rozumiem.
G
Gość

Niech sobie wędrują gdzie chcą. Nie rozumię tylko, po co ten rozgłos? Czy oni mają jakieś problemy...?

G
Gość
Malina już szykuje masło i sery na wyprawę dla naszych podróżników.
M
Matka Polka

To są turyści górscy, ten kto nie był na 8000 nie może być nazywany himalaistą, tak mów kodeks górski, jak ten kto wjedzie na Kasprowy, nie może być taternikiem.

Wiem, że ładnie brzmi, ale z tego co wiem, to Panowie Flaczyńscy nie zdobyli żadnego takiego szczytu, co najwyżej można ich nazwać taternikami, wybierającymi się w Himalaje...

 

Szacunek do ludzi gór - Himalaistów, którzy spoczywają na zboczach i udali się już w wieczną wędrówkę się należy.

 

Życzę udanej wyprawy i sukcesów dla Grudziądzkich podróżników i taterników.

V
Verte

Czytaj ze zrozumieniem. Masz z tym problem. Nie napisalem ze za ich wyjazd ktos obcy placi. Napisalem ze jak stanie sie nieszczescie to raban w mediach i montowanie ekip ratunkowych za nasze pieniadze. Proste???

S
Skrwa
Co za bzdury.
Za nich nikt nie płaci. Podróżują za własne pieniądze.
S
Skrwa
Co za bzdury.
Za nich nikt nie płaci. Podróżują za własne pieniądze.
N
Nikifor

Trzy razy sie udalo. Ich wybor ale wnerwia mnie jak sie cos zdarzy z himalaistami to wielki raban w TV i szukanie pomocy a to sa ludzie szukajacy smierci. NA WLASNY RACHUNEK a nie nasz.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska