FLISAK ZŁOTORIA - SPARTA/UNIFREEZE 1:1 (1:0)
Bramki: Jarosław Maćkiewicz (45) - Mirosław Ratkowski (90+2)
FLISAK: Zalewski - R. Gęsicki, Boldt, Woroniecki, D. Maćkiewicz - P. Rackiewicz (90. Powierski), Suchocki, Wieczorkowski (59. Wieczorkowski), Romanowski (67. Kulczewski) - Sadowski - J. Maćkiewicz (83. Markowski).
SPARTA/UNIFREEZE: Felde - Pesta, Kwiatkowski (32. Magalski), Lamka, Golovantenko - Rupiński (63. A. Kozłowski), Wiśniewski (46. Piotr Antosiewicz), Ratkowski - Szpręglewski, R. Ehlert (79. Ciechowski), Bała.
Żółte kartki: Romanowski (dla Flisaka).
Flisak przystąpił do sobotniego spotkania osłabiony brakiem pauzujących za kartki Karola Streicha i Mateusza Dobka. Trener Maciej Broczek nie mógł także skorzystać z usług kontuzjowanego Łukasza Drwięgi. Rotacja, w porównaniu z poprzednim spotkaniem, nastąpiła również w składzie Sparty/Unifreeze. Szkoleniowiec Dariusz Kołacki zmienił duet bocznych obrońców. Adama Sosnowskiego i Damiana Magalskiego zastąpili odpowiednio Jakub Pesta i Piotr Kwiatkowski. Szansę gry z przodu otrzymał też Robert Ehlert, strzelec bramki w meczu z Unią Wąbrzeźno.
Brodniczanie podkreślali, że do Złotorii przyjechali przede wszystkim nie przegrać. Cel zrealizowali, lecz musieli sporo natrudzić się w jego osiągnięciu. Żadna z drużyn zdecydowanie nie odkrywała kart, czyhając na błąd przeciwnika. I wreszcie w doliczonym czasie pierwszej połowy cierpliwość złotorian została wynagrodzona. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej w polu karnym wyskoczył weteran Jarosław Maćkiewicz, pewnie umieszczając piłkę w siatce.
Goście mogli pluć sobie w brodę, bowiem zemściła się ich nieskuteczność. Choćby Ehlerta, który z trzech metrów nie trafił do bramki Leszka Zalewskiego. Jeszcze bliższy szczęścia był Waldemar Szpręglewski. W drugiej połowie "Szpręgiel" nie trafił w zagraną wzdłuż bramki futbolówkę. W obozie Sparty/Unifreeze aż łapano się za głowy, dlaczego po tych akcjach piłka nie zatrzepotała w siatce.
Końcówka trzymająca w napięciu
Flisacy wraz z końcem spotkania powoli opadali z sił. Z trudem zawiązywali akcje pod bramką Ivana Felde. Gdy wydawało się, że złotorianie utrzymają jednobramkowe prowadzenie, nadeszła nieszczęsna dla nich 92. minuta. Przed polem karnym faulowany był Arkadiusz Kozłowski. Do piłki ustawionej za linią "szesnastki" podszedł Mirosław Ratkowski. Pomocnikowi gości nie zadrżała noga i pewnie trafił do siatki Zalewskiego.
- Mogło być nawet 2:1 dla nas. Chwilę po bramce Grzegorz Bała podał do Piotra Antosiewicza, a ten zamiast przyjąć i wstrzymać się ze strzałem, to uderzył od razu. Niestety, obok słupka - mówi Dariusz Kołacki. - Nie mamy co narzekać. Najważniejsze, że nie przegraliśmy w Złotorii, gdzie żadna drużyna nie pokonała Flisaka - dodaje.