Wszystko zaczęło się od wizyty piłkarzy Bayernu Monachium w dubajskiej restauracji prowadzonej przez tureckiego kucharza-celebrytę Nusreta Gokce, znanego też jako "Salt Bae". W mediach społecznościowych Franck Ribery opublikował filmik, na którym zaciera ręce i przyprawia pokryty złotem wołowy stek - specjał Gokce, kosztujący ok. 1200 euro. Na falę negatywnych komentarzy 35-letni skrzydłowy odpowiedział stekiem... wulgaryzmów.
"Zacznijmy od zazdrośników, złośliwców, z pewnością urodzonych z pękniętego kondoma. J...ć wasze matki i babki. J...ć całe wasze drzewa genealogiczne” - to tylko pierwszy z trzech wpisów na Twitterze, które opublikował Ribery w reakcji na internetowy hejt. Ostro o komentarzach "fanów" wypowiedziała się też jego żona. "Cieszymy się, że podążacie za nami nawet do kuchni. Zbiera mi się na wymioty. Biedna Francja, tylu tu idiotów i dupków" - napisała.
- Franck był w komentarzach obrażany i znieważany. Nie tylko on, także jego ciężarna żona, dziecko czy matka, która przebywa w szpitalu. Próbował zareagować, ma do tego prawo. Niestety, pogubił się w jednej sprawie. Użył słów, których my, jako Bayern Monachium, nie możemy zaakceptować. Odbyłem z nim długą rozmowę. Poinformowałem go, że zostanie ukarany wysoką grzywną. Franck to zaakceptował - powiedział w rozmowie z przebywającymi w Katarze dziennikarzami dyrektor sportowy Bayernu Hasan Salihamidzić.
Dokładnej kwoty kary nie udało się niemieckim mediom ustalić. To jednak kolejny wybryk Francuza w tym sezonie. W listopadzie po meczu z Borussią Dortmund obrażał jednego z dziennikarzy, miał go też popchnąć i spoliczkować. Ribery publicznie przeprosił za tamto zachowanie.
Robert Lewandowski po meczu z Portugalią