zgłoszono, żeby ktokolwiek odniósł obrażenia.
Według brytyjskiej straży przybrzeżnej, "Fryderyk Chopin" wezwał pomoc o godz. 8 czasu lokalnego (9 czasu polskiego), kiedy stracił pierwszy maszt. Drugi został zniszczony kilka godzin później. Kapitan nie zgłosił konieczności ewakuacji uczestników rejsu.
- Była bardzo duża fala, wiał silny wiatr. Bez masztów żaglowiec się kołysze, co stanowi duży kłopot - powiedział na antenie TVN24 kpt. Krzysztof Baranowski, który dowodził poprzednim rejsem tego statku szkolnego. Obecnie kapitanem jest 76-letni kpt. Ziemowit Barański, który dwukrotnie opłynął przylądek Horn.
Żaglowiec w asyście kontenerowca i jednostki rybackiej, które próbują ochronić go przed wiatrem, oczekuje na pomoc i hol. W stanie gotowości są też śmigłowce ratownicze. Aby dotrzeć bezpiecznie do najbliższego portu w Wielkiej Brytanii, czyli Falmouth, "Fryderyk Chopin" potrzebuje dwóch, trzech dni.
"Fryderyk Chopin" wyruszył w czteromiesięczny rejs na Karaiby na początku października. Tegoroczny projekt odbywał się pod hasłem "Dookoła świata za jeden dzień". Rejs był nagrodą za to, że dzieci przez cały rok pracowały jako wolontariusze. Później młodzież musiała przejść testy sprawnościowe - najlepsi zakwalifikowaliby się do szkoły.
Informacje o tym, co dzieje się z osobami przebywającymi na pokładzie, można uzyskać w polskiej ambasadzie w Londynie pod nr 00 44 207 291 3914 lub w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - 22 523 94 48.
Czytaj e-wydanie »