W Toruniu działa około 70 fundacji. Wiele z nich nie pozostawia suchej nitki na współpracy z miastem. Wczoraj pisaliśmy o Fundacji Fabryka Utu, która od lat starała się bezskutecznie pozyskać od miasta lokal oraz o eksmisji Cafe Draże z lokalu przy ul. Przedzamcze. Eksmisja była w czerwcu, lokal do dziś stoi pusty, a Cafe Draże nie ma wciąż siedziby.
- W połowie grudnia był ogłoszony przetarg na tę nieruchomość - mówi Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta. - Nikt z oferentów nie wpłacił wadium, co oznacza, że przetarg będzie powtórzony w pierwszym kwartale 2014 r.
- Spodziewałam się, że tak będzie i że będziemy mieć kolejną, nieużytkowaną nieruchomość na Starym Mieście - komentuje decyzję miasta Magda Hamera, organizatorka pokojowej okupacji Cafe Draży.
Dziewczyny z "Draży" deklarują, że będą organizować wydarzenia w plenerze, planują również kupno... autobusu, który ma służyć za miejsce wydarzeń kulturalnych.
Przeczytaj także: W Toruniu fundacja przegrywa z lumpeksami. "Jesteśmy oburzeni"
Ale czy z organizacjami pozarządowymi jest w Toruniu aż tak źle, że muszą przenosić się do "wozów Drzymały"?
Urząd Miasta udostępnia fundacjom i organizacjom pozarządowym lokale na terenie miasta na preferencyjnych warunkach. Tak przynajmniej zapisane jest w uchwale Rady Miasta, która reguluje zarządzanie nieruchomościami. I wiele fundacji takie lokale od miasta otrzymało.
- Te przykłady to układy - mówi bez ogródek Piotr Wielgus z Fundacji Zrównoważonego Rozwoju.
Jego fundacja przez wiele lat organizowała wraz z miastem Śniadanie na Trawie. No, właśnie: organizowała. Bo teraz Śniadania na Trawie mamy... dwa. Jedno nadal pod egidą FZR - w partnerstwie z urzędem marszałkowskim i drugie - miejskie.
Urzędnicy milczeli, a gdzie uwagi?
- W 2013 roku Urząd Miasta postanowił zrealizować projekt samodzielnie, bez naszego udziału, korzystając z naszego pomysłu i wypracowanych doświadczeń - twierdzi Wielgus.
Jak dodaje, Śniadania na Trawie nie są objęte wolną licencją (oznacza to, że z pomysłu mogą korzystać wszyscy) i w sumie miasto sobie projekt... zabrało.
- To był zresztą ciekawy rok, ponieważ w konkursie dla organizacji pozarządowych, odrzucono wszystkie nasze projekty - podkreśla prezes Fundacji Zrównoważonego Rozwoju.
Niemiejski Restart
Fundacja Zrównoważonego Rozwoju konsultowała i współorganizowała z miastem rewitalizację Starówki. Tam też nie obyło się bez niesnasek.
- Kiedy już projekt został zatwierdzony, dyrektor Andrzej Szmak i nawet prezydent podczas publicznych spotkań próbowali go dewaluować, podważali m.in. wiarygodność badań naukowych - twierdzi Wielgus.
Projekt miał być konsultowany z ośmioma grupami społecznymi, jedną z nich byli urzędnicy. Strony zaakceptowały takie rozwiązanie, po czym urzędnicy na spotkaniach milczeli.
Mimo wszystkich tych doświadczeń nikt z działań na rzecz torunian nie ma zamiaru rezygnować. FZR rusza z kolejnym projektem "Przepis na ulicę" - realizowanym w partnerstwie z MZD.
- Mam nadzieję, że w projekcie tym nie będzie już dochodziło do ciągłej obrony obecnych rozwiązań i wręcz ataków, jak to było podczas projektu "Restart" - zaznacza Wielgus.
Fundacje korzystają ze środków unijnych w tzw. "trzecim sektorze". Dzięki nim prowadzone są zajęcia dla dzieci (Fundacja Fabryka Utu) oraz aktywizowane wszystkie grupy społeczne w działaniach na rzecz miasta.
- Bez silnego III sektora jakość życia będzie na niskim poziomie - mówi prezes FZR.
Ale w Toruniu, jak mówi, traktowani są jak polityczna opozycja.
- W innych miastach nie mamy takich problemów z samorządami - dodaje. - Dlaczego więc u nas nie możemy być traktowani po partnersku?
W piątek napiszemy o współpracy kolejnych toruńskich fundacji z miastem.
