- Ze zniecierpliwieniem czekam na powstanie Funduszu Ochrony Dochodów Rolniczych - mówi Grzegorz Drewczyński, rolnik ze Świekatowa (pow. świecki). Jego zdaniem dochody gospodarzy są coraz częściej zagrożone przez czynniki, na które oni nie mają wpływu - suszę, wymarznięcia, gradobicia, nieuczciwość właścicieli firm skupujących płody rolne.
W projekcie ustawy o Funduszu Ochrony Dochodów Rolniczych zapisano, że wpłaty na fundusz mają być naliczane w wysokości 0,2 proc. wartości netto od produktów rolnych (szczegóły w infografice). Przekażą je ci, którzy skupują produkty od rolników.
- To bardzo dobry pomysł - uważa Drewczyński. - Byleby nie zakończyło się tak, jak z funduszami promocji, z których działalności rolnicy nie mają praktycznie żadnych korzyści.
Proponuje się, by rekompensaty wypłacane były gospodarzom sprzedającym swoje produkty rolne w przypadku:
- spadku dochodów w gospodarstwach rolnych lub działach specjalnych produkcji rolnej o co najmniej 30 proc. w stosunku do średniego rocznego dochodu (z ostatnich trzech lat lub trzech lat w ramach ostatnich pięciu lat, z wyłączeniem wartości najwyższej i najniższej) lub
- braku zapłaty za sprzedane produkty rolne (od podmiotu prowadzącego działalność w zakresie skupu, uboju lub przetwórstwa).
W projekcie zapisano, by środki funduszu były gromadzone na wyodrębnionym rachunku bankowym administrowanym przez Agencję Rynku Rolnego.
- Fundusz jest potrzebny, ale bez sensu jest to, że do jednego worka wrzucono straty będące efektem np. suszy i te, za które odpowiadają nieuczciwi przedsiębiorcy - twierdzi Janusz Walczak, szef rolniczej „Solidarności” w woj. kujawsko-pomorskim. - Lepiej dofinansować składki na ubezpieczenie upraw. Niebawem będzie przegląd Wspólnej Polityki Rolnej, więc można o tym porozmawiać.
Jego zdaniem w funduszu lepiej zostawić tylko sprawy związane z odzyskiwaniem należności: - Przedstawiciele funduszu powinni mieć też takie umocowanie prawne jak np. pracownicy skarbówki. Żeby to oni mogli odzyskiwać pieniądze, których oszuści nie wypłacili gospodarzom. Bo rolnicy na walkę z takimi ludźmi często są za słabi. Poza tym wpłaty powinny pochodzić od firm zajmujących się skupem i przetwórstwem, a nie od tych, którzy padają ofiarami naciągaczy.
Uwagi do projektu ma także Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej: - I znowu rolnik, który zajmuje się produkcją zwierzęcą będzie miał problem, żeby udowodnić co najmniej 30-procentowy spadek dochodu. Dla niego to dodatkowy „podatek”, bo raczej nie będzie miał szans, żeby coś ze swojej wpłaty odzyskać. Dlaczego dotacja z budżetu państwa ma pokrywać tylko część kosztów zadań realizowanych przez agencję, a na ochronę przed złodziejami będą się zrzucać sami rolnicy?
Projekt trafił do konsultacji.