Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundusz ochrony środowiska daje gminom cztery tysiące złotych za usunięty wrak. Ale nie naszym

Wojciech Mąka [email protected] tel. 52 32 63 149
Ulica Ku Wiatrakom na bydgoskich Wyżynach - także na tym wraku miasto ma szansę zarobić
Ulica Ku Wiatrakom na bydgoskich Wyżynach - także na tym wraku miasto ma szansę zarobić Fot. Tomek Czachorowski
Czy na wrakach samochodów gmina może zarobić? Może i to niemało. Ale w naszym regionie na razie tylko Bydgoszcz zaczęła się tym interesować.

www.pomorska.pl/region

Więcej informacji z regionu przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/region

Przepisy są w tej sprawie dość jasne. Za każdy przejęty na własność i zezłomowany wrak gminy mogą dostać refundację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pieniądze nie są małe, bo za usunięty wrak - wart zwykle kilkaset złotych - fundusz płaci 4000 złotych!

Warszawa zapomniała
Przepisy weszły w życie w 2007 roku. Zaczęła z nich korzystać Warszawa, ale nie obyło się bez kłopotów.

Miasto się nie wzbogaciło w ub. roku, bo urzędnicy... pomylili teczki i złożyli dokumenty cztery miesiące po terminie.

Gruchoty zalegające ulice radni Warszawy przekazują straży miejskiej, bo to ta formacja zajmuje się ich usuwaniem. Odholowuje ona pojazd na własny koszt i stawia na parkingu. Po sześciu miesiącach gmina przejmuje wrak na własność i znów oddaje strażnikom.

Pieniądze z funduszu ochrony środowiska wpływają do budżetu miasta, jeśli straż w terminie złoży wniosek do funduszu o dofinansowanie. Rok temu jednak nie zdążyła.

Miastu koło nosa przeszło w ten sposób co najmniej dwa miliony złotych - co roku z ulic stolicy usuwa się kilkaset porzuconych samochodów.

A gratów brak
W naszym województwie gminy dopiero zaczynają myśleć o wykorzystaniu refundacji z funduszu. Są też inne problemy - polegają głównie na tym, że... nie ma wraków do odholowania.

- Aż dziwne, ale nie mieliśmy w ubiegłym roku ani jednego przypadku odholowania wraku samochodu na drogach publicznych. Z drogami wewnętrznymi po zmianie przepisów wiadomo jak jest - to trudniejsza sprawa... - mówi Norbert Struciński, rzecznik Straży Miejskiej we Włocławku.

W o wiele mniejszym Świeciu nad Wisłą z ulic w minionym roku ściągnięto... tylko jednego grata. Edyta Kliczykowska, kierownik Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej, mówi, że wie o możliwościach refundacji, ale wciąż nie wiadomo, jak załatwiać... przejęcie wraku na własność gminy.

- Niestety, przepisy są w tej sprawie sprzeczne - mówi Kliczykowska. - Jeden przepis mówi, że wrak po 6 miesiącach przechodzi na własność gminy, ale w przepisach wykonawczych zaznacza się, że o przejęciu wraku przez gminę musi zdecydować rada gminy. Nie bardzo wiemy, co z tym zrobić...

Sąsiad donosi na sąsiada
W regionie z ulic w ubiegłym roku zholowano około stu wraków. W niechlubnej liczbie pozostawionych na ulicach gratów prym wiedzie Bydgoszcz.

- Bardzo rozsądnie staramy się podchodzić do tego problemu - zastrzega Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej Straży Miejskiej. - Przepisy mówią wyraźnie, że za porzucony uważa się pojazd pozbawiony tablic rejestracyjnych albo którego stan techniczny wskazuje na to, że nie jest używany. Zdarzają się nam przypadki, że pojazd teoretycznie porzucony jest przedmiotem postępowania spadkowego. Albo właściciel stracił pracę i nie stać go na jeżdżenie... Pokazuje nam dowód rejestracyjny, aktualne badania techniczne. Takiego pojazdu nie możemy zholować. Czasami zgłoszenia o wrakach, które dostajemy, to zwyczajny przejaw walki o miejsca parkingowe pod wieżowcami... Sąsiad donosi na sąsiada.

W Bydgoszczy zgłoszeń o wrakach w ub. roku było prawie 250. Municypalni zdecydowali, że ściągną z ulic 47 pojazdów.

Bydgoszcz zaczyna walczyć
Graty trafiają na parking strzeżony na 6 miesięcy. W tym czasie prywatna firma stara się ustalić właściciela i obciążyć go kosztami holowania i parkowania. Jeżeli się to nie udaje, radni decydują o przejęciu wraku na własność gminy. - To dla nas tylko koszty, wartość takich samochodów -zwykle 300-400 złotych - mówi Waldemar Winter, zastępca dyrektora Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych bydgoskiego Urzędu Miasta. - Musimy wynająć rzeczoznawcę, który określi stan techniczny samochodu i jego wartość. Koszt takiej opinii to nawet 200 złotych. Potem auto idzie na złom.

Czy ktoś pomyślał o tym, żeby na tych wrakach zarobić?
- Dotąd tego nie robiliśmy, ale w tym roku już zamierzamy - mówi Winter. - Wniosek musimy złożyć do funduszu do końca marca 2010 roku. W naszym wydziale i wydziale ochrony środowiska wyznaczono pracowników, którzy mają rozwiązać kilka problemów. Nie wiemy na przykład, na co możemy przeznaczyć pieniądze pozyskane z funduszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska