- Co jakiś czas werbują kilku ludzi rzekomo do pracy w Anglii, a na miejscu okazuje się, że nie ma żadnego zatrudnienia - twierdzi nasz informator.
Przeczytaj także: Gang w sądzie. Śmierć i kokaina. W Bydgoszczy rozpoczął się proces grupy przestępczej Tomasza B. "Kadafiego"
Siłą zabierane dowody?
- Naciąganym w ten sposób bezrobotnym zabiera się dowody osobiste i inne dokumenty. Czasem siłą. Bywa, że oporni są bici - dodaje nasz rozmówca. - Potem na ich nazwiska zakładane są fikcyjne firmy. To klasyka wyłudzeń "na słupa".
W procederze, który opisuje mieszkaniec Włocławka - jak twierdzi - biorą udział mieszkańcy nie tylko z naszego regionu: - Siatka werbujących do rzekomej pracy na Wyspach sięga między innymi do Radomska.
Śledczy z Prokuratury Okręgowej we Włocławku póki co nie prowadzą żadnego postępowania w tej sprawie. Inne śledztwo, które od miesięcy trwa w tej jednostce, dotyczy grupy włocławian, którzy zakładali w Wielkiej Brytanii konta bankowe przedkładając dokumenty osób trzecich.
- Z informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że w tą sprawę byli zaangażowani członkowie właściwie jednej rodziny - wyjaśnia śledczy Krzysztof Baranowski.
Kredyty bez pokrycia
- Mieliśmy sygnały o działaniach na terenie Londynu. Znamy dokładny adres, pod którym te osoby mieszkają - mówi śledczy. - Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w tym przypadku nie było mowy o zakładaniu jakichś przedsiębiorstw. Ich działanie sprowadzało się do zawierania umów ratalnych z bankami w sklepach.
Mechanizm działał w ten sposób, że dana osoba szła do sklepu, wybierała jakiś produkt, najczęściej z działu elektroniki, a następnie zawierała umowę na miejscu. - Klient zabierał artykuł ze sklepu, a dopiero później okazywało się, że na koncie, z którego miały być płacone raty, nie ma żadnych środków - wyjaśnia prok. Baranowski. - Wiemy, że taki proceder miał miejsce i że podobnych umów zawarto bardzo dużo.
Śledztwo jest na razie bez rozstrzygnięcia. - Postępowanie trwa. Od czasu, kiedy jednak dotarł do nas pierwszy sygnał o takich działaniach wspomnianych osób, nowych zgłoszeń nie mieliśmy - dodaje prokurator.
W maju 2013 roku miała miejsce głośna akcja Centralnego Biura Śledczego i policjantów bydgoskiej komendy wojewódzkiej. Do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy funkcjonariusze CBŚ pod nadzorem prokuratora doprowadzili 10 osób. W większości podejrzani to mieszkańcy Inowrocławia pochodzenia romskiego i Polacy.
- Grupy te miały ściśle zorganizowaną hierarchię, pomimo istniejących w niej powiązań rodzinnych - mówi jeden z policjantów CBŚP. - Ich członkowie szukali osób w trudnej sytuacji finansowej i oferowali im pracę w Wielkiej Brytanii.
Oszustwa na "social"
Pokrzywdzonych wywożono na Wyspy podstępem. Ludzie ci, często nie znający angielskiego, byli już na miejscu prowadzeni do banków i urzędów.
Bezrobotni nieświadomie od 2007 roku brali udział w wyłudzeniach zasiłków rodzinnych od rządu brytyjskiego. Do paszportów pokrzywdzonych dopisywano, między innymi dzieci, by zawyżyć kwotę wyłudzanej zapomogi.
- W ten sposób wyłudzono co najmniej 1,2 mln zł - informuje podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Poszkodowanych w tej sprawie odnotowano około 40 osób.
Podczas zatrzymania inowrocławian policjanci zabezpieczyli luksusowe samochody i ponad 160 tys. zł w gotówce. Zarzuty wyłudzeń i udziału w grupie przestępczej usłyszało 21 osób.
- Postępowanie w tej sprawie trwa. Czekamy na odpowiedź w sprawie pomocy prawnej, o którą zwróciliśmy się do śledczych z Wielkiej Brytanii - wyjaśnia prok. Robert Błażejowski z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Czytaj e-wydanie »