- Wniosek obrońcy Henryka L. wpłynął do sądu wiosną - mówi sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Powodem był zły stan zdrowia L. i konieczność przeprowadzenia operacji. W czerwcu sąd oddalił wniosek.
Hilla dodaje, że dwa dni temu zażalenie na decyzję bydgoskiego sądu, które trafiło do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, zostało uwzględnione: - Uwzględniono nowe opinie medyczne dotyczące stanu zdrowia L.
Henryk L. odbywa w bydgoskim zakładzie karnym karę za oszustwa i wyłudzenia. W przeszłości, jeszcze do końca lat 90. uchodził za bossa bydgoskiego przestępczego światka. Ostatnio trafił za kraty w 2011 roku, gdy aresztowano go w związku z zarzutem próby wyłudzenia haraczu od właściciela klubu przy ulicy Stary Port w Bydgoszczy.
Przeczytaj także: Wolność nie dla "Lewatywy". Bydgoski gangster znów siedzi
W tym samym roku rozpoczął się drugi już proces (z apelacji) w sprawie zabójstwa dokonanego w 1999 roku na Piotrze Karpowiczu, dyrektorze z bydgoskiego oddziału PZU. Karpowicz został zastrzelony na parkingu przed ubezpieczalnią.
Śledczy w akcie oskarżenia są zdania, że "Lewatywa" za znalezienie płatnego zabójcy (w opinii prokuratury - Adama S. "Smoły"), który podjął się dokonania zabójstwa, miał dostać 50 tys. zł. Rzekomo zdaniem śledczych zleceniodawcą miał być Tomasz G., biznesmen, dealer Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy.
W tej sprawie początkowo zeznania obciążające (potwierdzające wersję Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie) złożył Dariusz S., pseudonim "Szramka" - świadek koronny w procesie. "Szramka" na początku ubiegłego roku wycofał się jednak z tych zeznań.
Czytaj e-wydanie »