Garnki na bok

     - Uważa pani, że kobiety powinny się jednoczyć, walczyć o swoje prawa? Przecież w naszym kraju wciąż mówi się o równości...?
     - Owszem, mówi się, często jednak kobieta, zarówno w rodzinie jak i w miejscu pracy, zajmuje tę gorszą pozycję. W domu ma więcej zajęć niż mąż, o ile w ogóle nie jest samotną matką, mającą wyłączny obowiązek opieki nad dziećmi. W pracy nie wymaga się od niej mniej, jednak mniej się jej płaci, rzadziej awansuje, częściej zwalnia. A przecież ze statystyk wynika, że kobiety to czterdzieści sześć procent ogółu zatrudnionych i aż sześćdziesiąt cztery procent wykwalifikowanej kadry, głównie w zawodach związanych z oświatą, służbą zdrowia, handlem
     - Czy w tej sytuacji można coś zrobić?
     - Klub "Jedność" Demokratycznej Unii Kobiet to nowa jednostka organizacyjna. Nie zamierzamy działać na zasadzie "bić chłopa", ale zmierzać do integracji środowisk kobiecych, ochrony interesów i praw kobiet, równości szans w każdej dziedzinie. Bardzo ważne jest zauważenie, że obowiązki domowe to też praca i to bardzo ciężka, bardzo odpowiedzialna.
     - Większości mężczyzn nie zależy jednak na zmianach, im jest tak dobrze. Uważają swoje małżeństwa za partnerskie, póki i mąż i żona muszą zarabiać. Jednak w domu zamieniają się w konserwatystów, żądając czystych koszul i obiadu na czas. Sądzicie, że uda się wam to zmienić?
     - Na pewno nie od razu. Mam jednak nadzieję, że wpłyniemy na rozwinięcie wśród kobiet aspiracji zawodowych, że zachęcimy je do egzekwowania swoich praw, również w domu, i przygotujemy je do udziału w życiu publicznym. Dlatego w imieniu "Jedności" zapraszam wszystkie panie do Centrum Edukacji "Zenit" przy ulicy Sienkiewicza 4, gdzie odbywają się nasze spotkania.