- Na rowerze w taką pieską pogodę to chyba niezbyt dobry sposób na doręczanie poczty...
- Ale tu inaczej nie da rady, bo przecież wędruje się od domu do domu, samochodem nie miałoby to większego sensu. Rower się tu sprawdza, choć nie ukrywam, że przy takiej pogodzie to nie jest szczyt szczęścia.
- Dużo ma pan gazet w torbie?
- 95 egzemplarzy. Dla mieszkańców Sienkiewicza, Jeziornej, Nowego Rynku, Wojska Polskiego i Moniuszki, bo to jest mój rejon. Dzisiaj muszę uważać, by nie zamokły.
- Dawno jest pan listonoszem?
- Od 1986 r. i jeszcze mi się nie znudziło. Choć zarobki stoją w miejscu, to sama praca bardzo mi się podoba. Lubię kontakt z ludźmi i cieszę się, gdy mogę sprawić im radość. Poza tym dobrze układa się też współpraca z waszą "Gazetą".
- Mieszka pan w samym Sępólnie?
- Nie, dojeżdżam z Iłowa. Ale nie rowerem, ale maluchem.
