"Gazeta", słucham!

     Andrzej, nauczyciel z Torunia: - Powstała koncepcja przedłużenia roku szkolnego o tydzień. Związki zawodowe nauczycieli skrytykowały ten pomysł. Ja uważam go za słuszny. W okresie matur w całej szkole panuje bałagan, wiele klas w ogóle nie ma lekcji. Można by ten stracony czas nadrobić.
     Czytelniczka z gminy Zła Wieś Wielka: - Czytałam artykuł "Rak nie czeka" o RCO w Bydgoszczy. Dwa miesiące temu byłam na mammografii. Dostałam bardzo pilne wezwanie, bo wykryto u mnie jakieś zmiany. Próbowałam się dodzwonić do RCO i przez wiele godzin nie mogłam. Kiedy mi się udało dowiedziałam się, że mogę przyjechać sobie o 4 rano, i wtedy może ktoś mnie przyjmie, ale to nic pewnego. Jestem też ciekawa, skąd wezmę w razie czego pieniądze na leczenie. Co my, pacjenci, mamy robić? Czekać na śmierć?
     Czytelnik z Bydgoszczy: - Obrady sejmowej komisji są denerwujące. Jak długo przewodniczący komisji będzie tolerował obrażanie posłów? Demokracja w tym wydaniu nie ma sensu.
     Czytelnik z Torunia: - Od początku oglądam obrady komisji śledczej. Najbardziej irytuje mnie niewłaściwe zachowanie osób przesłuchujących. Podobnie jak w sądzie, strona przesłuchująca powinna zachować zimną krew w każdej sytuacji, a nie zachowywać się jak pan Ziobro czy - ostatnio - poseł Rokita. Jak można do świadka powiedzieć "ta osoba "? Pan Rokita to przecież inteligentny człowiek, więc tym bardziej nie rozumiem jego zachowania.
     Czytelnik z Brodnicy: - Czytałem artykuł o kłopotach Regionalnego Centrum Onkologii. Widziałem zdjęcie, na którym premier Miller przecinał wstęgę. Przypomniało mi się takie stare powiedzonko "rąsia, buźka, goździk, klapa" o wzajemnych stosunkach oficjeli, ich uśmiechach i dekorowaniu się. Dlaczego premier nic nie robi w obecnej dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazło się RCO? Nie może tłumaczyć, że go to nie dotyczy. Powinien osobiście zająć się tą sprawą.
     Czytelniczka: - Premier powinien postępować z godnością, pamiętając, jak ważny urząd reprezentuje. A on tylko ironicznie się uśmiecha, jakby chciał dać do zrozumienia, że wszystko i tak ujdzie mu na sucho.
     Czytelniczka ze Świecia: - Czytałam artykuł "Drenowanie, czyli uzdrawianie", o dopłacaniu do leczenia. Nie dziwię się, że ludzie są oburzeni pomysłem. Sama jestem ciężko chora na serce. Muszę co miesiąc kupować bardzo drogie lekarstwa. Jeżeli teraz będę jeszcze miała płacić za badania i zabiegi, które muszę często wykonywać, nie wiem, co będzie. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak troszczą się o nienarodzone dzieci, a nie obchodzi ich los chorych ludzi. Czy jesteśmy skazani na śmierć?
     Opinie Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.