"Gazeta", słucham!

     Jurand z Górek Zagajnych: - Współczuję górnikom. Rozumiem ich determinację, tym bardziej że na Śląsku ci ludzie nie mają szans na znalezienie pracy. Zresztą w innych regionach Polski też nie jest pod tym względem lepiej.
     Czytelnik z Włocławka: - Postępowanie Aleksandry Jakubowskiej to bynajmniej nie zabiegi dyplomatyczne, ale buta i arogancja. Działa ona jak przyboczna Jamesa Bonda. Powinna raczej wziąć przykład z ministra Handtkego, który - gdy popełnił pomyłkę - przyznał się do tego publicznie. I odszedł z rządu premiera Buzka.
     Tadeusz W. z Bydgoszczy: - Tylko polskie media twierdzą, ze Basajew to sławny bojownik czeczeński, walczący z Rosjanami. Dziennikarze z innych krajów nazywają go terrorystą. I słusznie. My natomiast ciągle tkwimy w nienawiści do Rosjan. Stąd terrorystę uznajemy za bojownika, walczącego w słusznej sprawie.
     Jadwiga z Aleksandrowa Kujawskiego: - Apeluję do ludzi starszego pokolenia, aby ostro zareagowali na to, co robi teraz w Niemczech Erika Steinbach. Ubolewa ona nad Niemcami, którzy po wojnie musieli opuścić polskie ziemie. Trzeba tej pani uzmysłowić, że to nie jej rodacy, ale my - Polacy - jesteśmy ofiarami tej wojny. To Niemcy nas wypędzali z mieszkań, i jeszcze kazali podpisywać papiery, że robimy to dobrowolnie. To Niemcy są sprawcami tragedii milionów ludzi na całym świecie. Pani Erika Steinbach wyraźnie nie uważała na lekcjach historii.
     Czytelnik z gminy Mogilno: - Sprawa Marka Siwca, któremu zarzucono obrazę obrazę uczuć religijnych nie powinna trafić do polskiego sądu. To zadanie dla Watykanu. I nie Polacy, a przedstawiciele papieża powinni z tym wystąpić.
     Czytelniczka z gminy Pruszcz Pomorski: - Tylko rodziców należy obarczyć winą za to, co się dzieje w polskich szkołach. Bo to oni mają największy wpływ na wychowanie swoich pociech. Jeżeli w domu nie potępia się przemocy, nie szanuje ludzi niepełnosprawnych, starszych, jeżeli bogiem jest pieniądz, wówczas młodzi ludzie nie liczą się z nikim i z niczym.
     Piotr Szykulski z Warszawy: - Wracając z Gdańska do domu zatrzymałem się w Mileszewach, w gminie Jabłonowo Pomorskie. Miałem tam być tylko 15 minut, dla odpoczynku. A zostałem trzy godziny. Tak spodobały mi się tamtejsze dożynki. W Mileszewach doszedłem do wniosku, że nie tylko w dużych miastach coś ciekawego się dzieje. Oferta kulturalna małych miejscowości jest ze wszech miar godna polecenia. Szkoda, ze tak rzadko o tym pamiętamy.
     Opinie Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.