bezpł. infolinia 0 800-170-755 E-mail: [email protected]
Lena z Torunia: - Premier Miller w złym stylu pozbył się minister Piwnik. Była ona moją nadzieją na oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości ze skorumpowanych prokuratorów, sędziów, adwokatów. Niestety, macki mafii okazały się silniejsze. To straszne.
Piotr L. z Bydgoszczy: - Dziennikarz "Faktów"stwierdził, że minister Piwnik zaszkodziło odwołanie prokuratora z Katowic, który nie potrafił wiarygodnie uzasadnić skąd miał pieniądze na dom, luksusowe samochody. I wszystko stało się jasne. W praworządnym państwie taka afera szkodzi podejrzanemu, a nie osobie, która wymaga, by podwładni na tak eksponowanych stanowiskach byli czyści jak łza.
Wiktoria z Torunia: - Wierzyłam w uczciwość i wiedzę premiera Millera, ale po ostatnich jego decyzjach mam dużo wątpliwości co do jego kompetencji na tym stanowisku.
Krystyna z Grudziądza: - Dlaczego rząd pomaga stoczniowcom - boi się zwartej grupy robotników? Chyba tak, bo nami nikt się nie przejmował, jak likwidowano nasze miejsca pracy, los pracowników PGR-ów też jakoś nie spędzał decydentom snu z powiek.
Nina z Bydgoszczy: - "Solidarność" obwiniam o zastraszającą wręcz korupcję. Bo w szale niszczenia wszystkiego co miało komunistyczny rodowód, zlikwidowano też dobrze wyszkolone służby tropiące przestępstwa gospodarcze. A nowi byli "zieloni", zresztą "swoich" nie chcieli ruszać.
Piotr z Barcina: - Włosi wezwali klientów do strajku polegającego na wstrzymaniu się od zakupów, bo po wprowadzeniu euro wszystko zdrożało, tylko pensje nie wzrosły. Co czeka nas, gdy skończy się era złotówki?
Stanisław z Chojnic: - Norwegia powiedziała "nie" europejskim rybakom, a my zgodziliśmy się, by oni u nas łowili. No, i wyłowią nam wszystkie ryby z Bałtyku, a my zapłacimy później za to rachunek. Co nam po wzajemności - na starych kutrach polscy rybacy daleko nie popłyną.
Ludwik z Bydgoszczy: - Dopóki nie zmieni się kodeksu pracy i przepisów wymuszających haracze za zatrudnianie pracowników, nie ma mowy o ograniczaniu bezrobocia.
Ewa z Nieszawy: - Znów trwa walka o stołki, tym razem na szczeblu samorządowym. I widać jak na dłoni, że chodzi o dobre posadki, dojście do żłobu, a nie stworzenie w gminie godziwych warunków pracy i życia. **
Opinie prezentowane przez Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.
