Ludwik z Bydgoszczy: - Decyzja marszałka Borowskiego o wyprowadzeniu posła Janowskiego i jego obstawy z Sejmu jest ze wszech miar słuszna. Sejm to nie cyrk, aby pozwalać sobie tu na błazeńskie przedstawienia.
Irena Bunda z Bydgoszczy: - W Sejmie nie doszłoby do takiego skandalu, gdyby obrady prowadził wicemarszałek Wojciechowski z PSL.. On potrafi to robić z kulturą. Natomiast marszałek Borowski jest zbyt pewny siebie, wywołuje konflikty.
Henryk z Kruszwicy: - To nie pan Janowski jest winny, że w Sejmie dochodzi do burd. Nie ma w tym również winy Andrzeja Leppera. To my, wyborcy, wysmażyliśmy sobie taki pasztet. I tylko sobie musimy pogratulować.
Tomasz z Bydgoszczy: - Marsze na Warszawę są spóźnione o kilka lat. Już w momencie kiedy powstały pierwsze zakusy na państwowe firmy i rozpoczęto dziką prywatyzację należało zacząć protestować.
Józef Kalinowski z Włocławka: - Współczułem górnikom, którzy przyjechali do Warszawy upominać się o swoje racje. Ale tylko do momentu, gdy zobaczyłem wśród nich Mariana Krzaklewskiego. Ten pan miał okazję, aby pokrętną polską politykę gospodarczą sprowadzić na właściwe tory.Tymczasem zadbał jedynie o własny interes. Teraz zamiast pomóc ludziom, tylko ich pogrąża.
Czytelniczka z Bydgoszczy: - Mam 570 złotych emerytury. Moje lekarstwa, związane z chorobą serca kosztują mnie miesięcznie 300 złotych. Dlaczego minister zdrowia nie myśli o ludziach, którzy znajdują się w sytuacji takiej jak ja? Niech mi ktoś powie jak mam żyć?
**_Czytelnik z Bydgoszczy: - _Dlaczego państwo sprzedaje firmy przedsiębiorcom z Zachodu. Gdyby na rynek puszczono akcje, ludzie chętnie by je kupili. Bo przecież nie brakuje osób majętnych. Ja również zdecydowałbym się na coś takiego.
Czytelnik z Aleksandrowa Kujawskiego: -Telewizja emituje programy wyborcze, podczas których prezentują się poszczególni kandydaci. To jest coś koszmarnego - wszystko jak spod jednej sztancy, nudne, aż zęby bolą. Już tylko z tego wynika, że do samorządu starają się wejść ludzie zupełnie bez wyrazu. To prawdziwa antyreklama wyborów.
Maria ze Zbiczna: - Czytelnicy "Gazety Pomorskiej" skarżą się, że są zsypywali ulotkami wyborczymi. To nic w porównaniu z tym, co dzieje się u nas. Do naszych drzwi - bez zaproszenia - pukają kandydaci na radnych. I opowiadają, co oni dla nas zrobią, jeśli tylko ich wybierzemy. Ta żałosna akwizycja wyborcza zakłóca tylko domowy spokój.
Opinie prezentowane przez Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.
