https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdy mury płaczą wołając o pomoc

Tekst i fot. Bogumił Drogorób
Szymon Grzyb pracuje nad uzupełnieniem  ubytków w cegłach. Potem przyjdzie czas na  fugowanie.
Szymon Grzyb pracuje nad uzupełnieniem ubytków w cegłach. Potem przyjdzie czas na fugowanie.
Brodnicka świątynia p.w św. Katarzyny Aleksandryjskiej znów gości konserwatorów zabytków.

Wśród brodnickich zabytków architektury i sztuki na pierwszym miejscu historycy sztuki wymieniają prastarą farę. Wszyscy zachwycamy się jej urodą, historią. Gospodarz tej świątyni, ks. prałat Bolesław Lichnerowicz też jest zafascynowany, ale też obarczony wielką odpowiedzialnością.

Wiekowa fara wymaga niemal stałej opieki konserwatorów zabytków. Aktualnie trwa renowacja szczytu zachodniego przy wieży nad głównym wejście, połączona z konserwacją sterczyn. Niestety, szkody to wynik nie tyle działalności przyrody co nas samych - opalanie mieszkań w centrum miasta węglem i czym tylko się da powoduje, że stężenia siarki w powietrzu jest wyjątkowe. Średniowieczne mury także chłoną te zanieczyszczenia. W efekcie cegły i ozdoby architektoniczne kruszeją.

- Fragmenty spadały, tuż przed wejściem. Zagrożenie dla ludzi, wiernych, parafian, było spore. A przecież w sezonie często goszczą w kościele turyści. Także z myślą o nich podjęliśmy prace konserwatorskie - mówi ks. prałat Bolesław Lichnerowicz.

Koszt obecnych prac to 62 tys. złotych. Połowę z tego dołożył wojewódzki konserwator zabytków, druga część to ofiary wiernych.

Sterczyny to tylko pewien fragment niezbędnych prac. Inne elementy architektury farnej już teraz wołają o pomoc.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska