https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie Costa Brava

Tekst Bogumił Drogorób
Ekipa nurkująca na statku patrolowym u  wybrzeży Hiszpanii
Ekipa nurkująca na statku patrolowym u wybrzeży Hiszpanii
Katarzyna Wiesiołek, Kazimierz Balsam i jego syn Paweł, po udanych penetracjach morskich głębin na Bałtyku wybrali się do LEstartit w Hiszpanii

Celem była hiszpańska wyspa Medez. Długie godziny jazdy samochodem, trzy tysiące kilometrów. Mijają kolejne miasta, za oknem przesuwają się coraz dziwniejsze krajobrazy. Wreszcie Morze Śródziemne, palmy!

Docierają do LEstartit po dwóch dniach jazd. LEstartit to malownicze śródziemnomorskie miasteczko. Rozciąga się u stóp zwalistej Montgri - trzystumetrowej skały porośniętej dziką roślinnością. Szczyt góry przecinają liczne ścieżki spacerowe, można nimi zejść do niewielkiej zatoczki skąd rozciąga się

widok na morze i rezerwat

Jest to archipelag siedmiu wysepek. Można je zobaczyć nawet z plaży, są oddalone od piaszczystego wybrzeża ok. 1,5 km. Skaliste wyspy - majestatyczne i groźne. Ich ściany schodzą w głąb błękitu morza poszarpanymi uskokami. Illes Medes kryją w swoich

podwodnych zakamarkach

barwne życie tysięcy podwodnych organizmów.

Tam się zanurzyli. Pierwsze wypłynięcie do rezerwatu statkiem załadowanym sprzętem. - Wszyscy podekscytowani i niecierpliwi. Fala na morzu spora, trochę rzuca i nie przestaje wiać ale słońce wygląda z za chmur - opowiada Paweł Balsam.

Pod wodą skały, morze przejrzyste. To będzie dobre nurkowanie. - Schodząc pod wodę słyszysz własny, miarowy oddech.

Jesteś na innej planecie -

wspomina Katarzyna Wiesiołek.

Gdzieś w oddali majaczy szary kształt strzępiela. Nad głowami kołuje ławica oblad i sorgusów. Bąbelki powietrza uciekają ku powierzchni, powietrze w butlach kończy się nieubłaganie. Wynurzają się. I tak przez kilka dni

- W ciągu całego pobytu zrobiliśmy dziewięć nurkowań. Trzeba przyznać, że wszystkie odwiedzane przez nas miejsca były fascynujące, a

podwodny świat zaskakiwał

swoją obfitością. Pomiędzy nurkowaniami mieliśmy czas aby pozwiedzać okolicę. Niektórzy nawet wybrali się do Barcelony - opowiada Kazimierz Balsam.

Wieczorami siadali w nadmorskich knajpkach. Aromatyczne dania, na stołach świeczki, grono przyjaciół, a w tle szumiące morze... Czas pędził nieubłaganie. Aż do dnia kiedy trzeba było spakować sprzęt i ruszyliśmy w drogę powrotną, zostawiając za sobą hiszpańskie wybrzeże Costa Brava.

Fot. NADESŁANE

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska