Get Well Toruń - Stal Gorzów 50:40
GET WELL: Vaculik 11+1 (1,3,3,2,2), Gomólski 5+1 (2,0,2,1), Holder 11 (3,2,2,3,1), Miedziński 3+2 (1,1,1,w), Hancock 15 (3,3,3,3,3), Przedpełski 5+1 (3,2,0,0), Kopeć-Sobczyński 0 (0,0,0).
STAL: Iversen 12+2 (3,3,1,2,1,2), Jensen 0 (0,0), Żagar 4 (2,2,0,0), Pawlicki 4+1 (0,1,1,1,1), Kasprzak 11 (1,2,2,3,3,w), Zmarzlik 8+1 (2,1,0,2,3) Cyfer 1+1 (1,0)
Na kibiców czekał na Motoarenie specjalny gość. Niespodziewanie na stadionie pojawił się Darcy Ward, choć jeszcze kilka dni temu zapowiadał, że to nie jest możliwe. - Cieszę się, że mogę znowu być na tym stadionie, poczuć atmosferę meczu ligowego w Polsce, spotkać się z kolegami i kibicami. Mogłem przyjechać do Torunia dzięki Joemu Parsonsowi, mieszkamy z Lizzy w jego domu - powiedział Australijczyk.
Mecz chyba mu się podobał. Nie brakowało walki, ale także ostrych spięć, a na koniec górą okazały się "Anioły". Faworytem byli gospodarze, którzy liczyli na solidny rewanż za klęskę w Gorzowie 28:62. Gorzowianie ostatnio jakby nieco mniej skuteczni, ale Motoarenie po czterech latach znowu chcieli przekroczyć granicę 40 punktów.
Gospodarze byli faworytami, ale przewaga rosła bardzo opornie, dopiero w 3. wyścigu gospodarzom udało się odnieść zespołowe zwycięstwo. W pierwszej serii zaskoczył pewną jazdą Niels Kristian Iversen, za to blado wypadli Bartosz Zmarzlik i Krzysztof Kasprzak. Ta dwójka się rozjeździła, za to totalnie zawodził od początku do końca Michael Jepsen Jensen. Duńczyk Motoarenę zna bardzo dobrze, to tu debiutował w polskiej lidze, a w poprzednim sezonie był najlepszym zawodnikiem meczu z Betardem Wrocław. W niedzielę zupełnie sobie nie radził i to dlatego lider nie miał szans na wygraną.
Walka na dystansie była, ale... głównie między kolegami z jednego teamu. Szczególnie wesoło było w wyścigu 7., gdy za plecami Martina Vaculika twardy pojedynek stoczyli Bartosz Zmarzlik z Krzysztofem Kasprzakiem. Walka była tak zacięta, że kilka razy zapachniało upadkiem. Miedzy tym duetem zaiskrzyło już tydzień wcześniej w Gorzowie, a w Toruniu po biegu Zmarzlika musiał uspokajać team w parkingu, bo junior miał ochotę na dogrywkę już bez motocykli. - Musiałem ratować się przed upadkiem - narzekał Zmarzlik.
To nie był jedyny wybryk Kasprzaka. W finałowej gonitwie ostro sfaulował prowadzącego Hancocka. Sporo do powiedzenia miał mu wtedy Holder, a potem jeszcze na torze sam Hancock i jego mechanik Rafał Haj. Znowu rękoczyny wisiały w powietrzu.
Wtedy jednak losy meczu były rozstrzygnięte, bo gospodarze wykorzystywali nieporozumienia w ekipie gości. W 8. biegu Hancock na dystansie uporał z prowadzącym Kasprzakiem, po chwili Kacper Gomólski za plecami Vaculika spokojnie obronił się przed Pawlickim i Żagarem. W 10. biegu znowu na torze pojawiła się para Kasprzak - Zmarzlik. Prowadzili podwójnie, ale junior tak się obawiał nieobliczalnego kolegi z pary, że spadł na ostatnie miejsce. Przewaga Get Well wzrosła do 10 punktów i losy meczu były przesądzone.