W słowach menedżera „Aniołów” nie było przesady. Get Well w tym roku walczy o przetrwanie w ekstralidze i meczu z Włókniarzem zwyczajnie nie mógł przegrać. Tym bardziej, że rywal należał do grupy tych mniej wymagających w tegorocznych rozgrywkach i trzy punkty po prostu wypadało zdobyć.
Sprawy mocno się jednak skomplikowały, gdy toruńscy zawodnicy odpadali - jeden po drugim - z meczowego zestawienia.
Najpierw Greg Hancock, którego kontuzja wykluczyła ze startów na dłuższy czas. Potem okazało się, że ściągnięty niedawno i bardzo skuteczny w poprzednim meczu Jack Holder, ma zapełniony terminarz i wcześniejsze zobowiązania w Anglii. Dopiero po dziesiątkach maili, telefonów i rozmów, udało się, Jack Holder ruszył po Torunia na mecz. Ale w sobotę - kolejny cios: Adrian Miedziński też nie wystartuje. - Po wtorkowym upadku w lidze szwedzkiej wydawało się, że Adrian ma tylko obtartą rękę. Podczas treningu przed SEC w Hallstavik okazało się, że jest również problem z barkiem. Po konsultacjach, wspólnie zdecydowaliśmy, że Adrian nie pojedzie zarówno w Szwecji, jak i w meczu z Włókniarzem - przekazał wiadomości Jacek Frątczak.
Na dodatek, kłopoty w podróży do Torunia miał Michael Jepsen Jensen. Duńczyk wybrał się w drogę bez odpowiednich dokumentów, nie został wpuszczony na pokład rejsowego samolotu i były obawy, czy zdąży na spotkanie. Get Well musiał wynająć prywatny samolot i tylko dzięki temu żużlowiec dotarł na czas.
I tak, z meczu zapowiadającego się na ligowy „spacerek” zrobiła się nerwówka.
Włókniarz zwietrzył szansę na korzystny wynik meczu. - Kiedy jak nie teraz - mówili częstochowianie przed spotkaniem, wskazując, że właśnie dostali wyjątkową szansę na wyjazdową wygraną.
A takie rozwiązanie, przy dobrym układzie, dawałoby ekipie z Częstochowy szansę nawet na awans do czwórki. Do Torunia Włókniarz przyjechał z 14 punktami przewagi z pierwszego spotkania.
Od początku spotkania wyglądało na to, walka będzie wyjątkowo zacięta. Na wygraną gospodarzy, zwycięstwem odpowiadali goście, a różnica punktowa między drużynami oscylowała wokół dwóch punktów.
Torunianom potrzebny był zryw - dwa, trzy biegowe zwycięstwa dałyby więcej spokoju i komfortu w jeździe. Nie było to jednak możliwe, bo jednie Paweł Przedpełski (po parku maszyn przed meczem poruszał się o kulach) ciągnął wynik drużyny.
W ekipie rywali coraz śmielej poczynali sobie z kolei Leon Madsen, Matej Zagar i Rune Holta. Do formy liderów Włókniarza nie wszyscy jednak potrafili się dopasować, więc widowisko wciąż było wyrównane.
W drugiej części spotkania torunianie... złożyli protest. Postanowili sprawdzić, czy Madsen ściga się na regulaminowych motocyklach. Protest torunian został jednak odrzucony. Jak się później okazało, była to tylko taktyczna zagrywka - chodziło o zyskanie na czasie. Jeśli gospodarze chcieli przy tym z rytmu Madsena i jego drużynę, to się nie udała. Na zarzuty gospodarzy żużlowiec odpowiedział biegowym zwycięstwem.
Remis w meczu po 12. wyścigu był zapowiedział emocjonującej i nerwowej dla obu stron końcówki tego spotkania.
A zdecydowanie więcej "zimnej krwi" zachowali częstochowianie. Dwie wygrane 4:2 w 13. i 14. biegu dały im pewny remis w meczu. Ale na tym nie poprzestali. Na deser - Rune Holta i Leon Madsen dubletem pokonali Pawła Przedpełskiego i Michaela Jepsena Jensena, stawiając pieczęć na zwycięstwie na Motoarenie.
- Walczyliśmy dzielnie, wykrzesaliśmy z tej drużyny wszystko, co się dało - komentował Jacek Frątczak, wspominając kontuzje Hancocka i Miedzińskiego oraz Przedpełskiego, który dopiero w czwartek zaczął trenować. - Nie ma co zwalać na tor, brakuje nam po prostu liderów. Jestem rozczarowany tym wynikiem - dodał.
Do końca rundy zasadniczej torunianom zostały tylko dwa mecze - oba z rywalami do utrzymania: za tydzień w Rybniku i za dwa z GKM na Motoarenie. Frątczak już zapowiedział: - Do meczu w Rybniku przygotujemy się na innym torze w innym mieście.
Dla toruńskich "Aniołów" to już piąta porażka na domowym torze.
GET WELL TORUŃ - WŁÓKNIARZ CZĘSTOCHOWA 41:49
Get Well: Przedpełski 10 (3,3,3,0,1), Holder 5+1 (1,1,2,1), Jepsen Jensen 8 (2,2,2,2,0), Walasek 5+3 (1,1,1,2), Holder 10 (2,2,1,3,2), Kaczmarek 1 (0,0,1), Kopeć-Sobczyński 2 (2,u,0);
Unia: Madsen 13+1 (2,3,3,3,2), Jonsson 2 (0,0,-,2), Zagar 10 (3,3,1,0,3), Ułamek 5 (0,1,0,3,1), Holta 12 (3,2,3,1,3), Gruchalski 1 (1,0,0), Polis 6+1 (3,1,2,0).
Nasze dziewczyny walczą w finale. Liczą na wasze głosy!
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU