Czwartkowa inauguracja roku szkolnego w gimnazjach do radosnych nie należała. Poważne miny mieli zarówno niepewni swego losu uczniowie, jak i przerażeni wizją utraty pracy nauczyciele.
- Rozwalanie naszego dorobku, który tworzony był z takim mozołem, to nic innego jak głupota - dzieli się swoją opinią nauczycielka z 15-letnim stażem w toruńskim Gimnazjum nr 10. - Kiedy rozstawaliśmy się z uczniami przed wakacjami, byliśmy pewni, że pani minister wycofa się z pomysłu likwidacji gimnazjów. Kiedy witaliśmy ich po dwumiesięcznej przerwie, ciężko było nawet cokolwiek sensownego powiedzieć.
Przeczytaj także: Tyle zarabiają lekarze i urzędnicy z regionu [stawki]
Nastrój powolnej rezygnacji widać też po inicjatorach akcji „Ratujmy gimnazja” z Zespołu Szkół nr 24 przy ulicy Ogrodowej w Toruniu. Ich spontaniczny poryw w obronie tego typu szkół błyskawicznie rozlał się na cały kraj, zebrano ponad 220 tysięcy podpisów przeciwko planom Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dziś nauczyciele, którzy 10 miesięcy temu tak dzielnie walczyli o zachowanie gimnazjów, twierdzą, że formuła ich akcji się wyczerpała.
- Pani minister obiecała, że potraktuje nasz sprzeciw jako element konsultacji społecznych i wielokrotnie wyrażała szacunek dla naszej inicjatywy. Tymczasem okazało się, że głos 223 046 osób związanych z edukacją był nieistotny, a jedynym ukłonem w naszą stronę było zorganizowanie podsumowującej „debaty” w Toruniu i nazwanie jednego z etapów szkoły powszechnej gimnazjalnym, co odebraliśmy jako kpinę - napisali na swojej stronie autorzy akcji „Ratujmy gimnazja”.
W czerwcu, zaraz po ogłoszeniu reformatorskich planów przez minister Annę Zalewską, prezydent Torunia Michał Zaleski tak komentował sprawę likwidacji gimnazjów:
- Ze spokojem czekamy na konkretne zapisy w ustawie. Z prezentacji pani minister wynika, że żaden rocznik nie wypadnie z nauczania, a więc tylu nauczycieli, ilu jest teraz potrzebnych, nadal będzie potrzebnych. Dzieci uczą się w określonych budynkach i te budynki nadal będą przydatne. Nie ma żadnego problemu tam, gdzie są w tej chwili zespoły szkół, a mamy ich kilkanaście. Tam będzie to ewolucja naturalna. Trochę inaczej jest w przypadku samodzielnych szkół gimnazjalnych. Będzie to kwestia dookreślenia, na jakiej zasadzie da się te budynki wykorzystać.
Obecnie rzeczniczka prezydenta Anna Kulbicka-Tondel pytana o likwidację gimnazjów odpowiada trochę mniej entuzjastycznie. - Na razie nie ma decyzji w sprawie gimnazjów. Czekamy na zapowiadane projekty aktów prawnych. Będziemy zajmować się tematem także w ramach powołanego zespołu do spraw sieci szkół - mówi Anna Kulbicka-Tondel.
W Toruniu działa ponad 70 placówek oświatowych. Są wśród nich również samodzielne gimnazja. To „dwójka” z ulicy Pająkowskiego, „trójka” ze Żwirki i Wigury oraz Gimnazjum nr 21 z ulicy Morcinka.
Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty wyjaśnia, że po wprowadzeniu reformy samorządy będą miały trzy wyjścia. Od nich zależy, na co się zdecydują.
- Po pierwsze mogą wygasić gimnazjum, a budynek zostawić do swojej dyspozycji. Drugie rozwiązanie to utworzenie szkoły podstawowej z oddziałami gimnazjalnymi. Trzecia opcja to przekształcenie gimnazjum w 4-letnie liceum ogólnokształcące - tłumaczy Marek Gralik.
Prognoza pogody:
(źródło: TVN Meteo/x-news)