Jan Malak sprawował swoją funkcję przez blisko 13 lat. - Dziadek kochał tę pracę - wspomina Janusz Glapa. - Poświęcał się jej bardzo. Był zarazem wymagającym szefem. Nie tolerował lenistwa.
W roku 1936 naczelnik przeszedł na emeryturę, a 27 lat później spoczął na cmentarzu Starofarnym obok żony Teofili. Niestety, nagrobek, który pochodzi z 1935 roku bardzo wyniszczał.
Były warunki, zabrakło zgody
- W związku z tym postanowiłem rozebrać pomnik i w jego miejsce postawić nowy - tłumaczy Janusz Glapa. - Ale to było 20 lat temu - dodaje. - Wtedy jeszcze miałem sprzyjające temu warunki finansowe - wspomina. Okazało się jednak, że nagrobek naczelnika i jego żony jest zabytkiem, dlatego o rozbiórce nie mogło być mowy. W grę wchodziła tylko kosztowna renowacja. - Postanowiłem poprosić o pomoc władze miasta - opowiada pan Janusz. - Pismo skierowałem m.in. do miejskiego konserwatora zabytków.
W końcu Janusz Glapa uzyskał odpowiedź: "(...) wykonanie prac naprawczych przy nagrobku nie mieści się w kompetencjach tutejszego biura". Zarazem w tym samym piśmie czytamy, że pamięć o pierwszym naczelniku komunikacji tramwajowej w mieście powinna być przekazana następnym pokoleniom bydgoszczan.
- Niestety, tylko na takim pisemnym wyliczaniu zasług dziadka kończy się aktywność Urzędu Miasta - mówi z żalem pan Janusz. - Ratusz niby jest świadom znaczenia jego pracy, ale pozwala, by miejsce spoczynku przypominało pobojowisko.
Tymczasem dwa lata temu, gdy pierwszy raz pisaliśmy o sprawie, Sławomir Marcysiak, miejskim konserwator zabytków zapewniał: - W przyszłym roku postaramy się przeprowadzić niezbędne naprawy przy nagrobku Jana Malaka. Najpierw musimy sprawdzić, jakie będą koszty tych prac.
Obietnica nie została zrealizowana. - Grób dziadka nadal niszczeje - mówi pan Janusz. - A miasto nie reaguje.
Dlaczego? Ponieważ to na członkach rodziny osoby zmarłej spoczywa obowiązek wyremontowania grobu. - Gdy zgłaszałem się do firm kamieniarskich z prośbą o odnowienie grobu, powiedziano mi, że to niemożliwe z uwagi na liczne pęknięcia i ubytki - wyjaśnia wnuk Jana Malaka.
Zapłacą tylko część
A co na to Urząd Miasta? - Mamy z panem Glapą umowę na wyremontowanie nagrobka - informuje Halina Piechocka-Lipka, dyrektor wydziału kultury i współpracy z zagranicą. - Ale nie możemy w całości sfinansować odnowy mogiły. Potrzebne są jakieś środki społeczne, zgromadzone przez pana Glapę. My możemy pokryć tylko resztę kosztów.
Nie wiadomo jednak, jaką kwotę wnuk naczelnika musiałby zebrać, ponieważ nadal nikt nie oszacował, ile będzie kosztowała renowacja grobu, który z roku na rok niszczeje.