W ostatnich dniach media informowały, że o rozbieżnościach w danych o liczbie zakażeń, prowadzonych przez resort zdrowia, a tych, które od początku pandemii prowadzi dziewiętnastoletni Michał Rogalski na podstawie danych ze stacji sanitarno-epidemiologicznych.
Do sprawy odnieśli się w poniedziałek przedstawiciele GiS i resortu zdrowia.
- Jutro lub pojutrze wprowadzamy specjalną witrynę, na której będziemy publikowali wszystkie wyniki, które się pojawiają w powiatach, w województwach. Będziecie mieli państwo do tego dostęp nieograniczony i myślę, że zdecydowanie to usprawni i przybliży nam wszystkim, aby te dane były wiarygodne – przekazał na konferencji prasowej wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. - Chcemy, aby nie było żadnych wątpliwości, że któreś dane przychodzą wcześniej, któreś później – dodał.
Nowy model raportowania
- Wprowadzamy od jutra nowy model raportowania oparty na systemie informatycznym, w którym wszystkie wyniki dotyczące zakażeń covidowych mają być raportowane przez laboratoria, gdzie powstaje ta informacja o zakażeniu, i te informacje laboratoria zobligowane są do wprowadzenia do systemu w ciągu 48 godzin - przekazał z kolei pełniący obowiązki szefa GIS Krzysztof Saczka, dodając, że w raporcie wdrożono działania, które mają poprawić „sprawozdawczość w zakresie zakażeń COVID-em".
Jak wyjaśniał, tym celu przystosowano system EWP, który powstał w maju i służy do komunikacji z wieloma interesariuszami w zakresie wymiany informacji. - W dniu 5 listopada minister zdrowia wydał rozporządzenie, w którym zobligował laboratoria do wprowadzania wszystkich wyników do systemów EWP - mówił Saczka.
Rozbieżności na poziomie 22 tys. przypadków
Krzysztof Saczka przekazał, że w skali kraju rozbieżności sięgają 22 tys. przypadków.
Zapewniał jednak, że „te dane w żaden sposób nie przekładają się na sytuację epidemiologiczną, na sytuację w kraju”. - Te rozbieżności są z długiego okresu czasu. Ich znaczenie w skali całego wyniku jest znikome. Niemniej jednak Pracownicy Inspekcji Sanitarnej zostali zobligowani do bardzo szybkiego uzupełnienia tych danych – mówił, dodając, że najwięcej nieprawidłowości dotyczy Mazowsza.
P.o. szefa GiS mówił, że pracownicy, którzy dopuścili się zaniechań i niedopatrzeń mają ponieść konsekwencje służbowe.
Skąd rozbieżności w raportach?
Obecna na konferencji, Izabela Kucharska, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego tłumaczyła, że „osoby, które porównują różne raporty i nie są metodologicznie do tego przygotowane, rzeczywiście mogły odnieść wrażenie, że między raportami, które wpływają na przebieg epidemii”. Zapewniała jednak, że „takiego wpływu nie ma”.
Sprecyzowała, że jednym z powodów w rozbieżności raportów był październikowy wzrost przypadków zakażeń koronawirusem. Spowodował on, że duże aglomeracje miały tyle przypadków raportowanych dziennie, że „osoby fizycznie nie nadążały z ich bieżącym wpisywaniem ręcznie”.
Kolejnym powodem miały być zakażenia samych pracowników GiS. - Nas, jako inspekcję sanitarną, dosięgnęła kwestia ognisk epidemicznych. Okresowo do 20 procent pracowników Państwowej Inspekcji Sanitarnej zajmujących się Covidem było wyłączonych z działań covidowych. Tych osób nie było kim zastąpić - to profesjonaliści, epidemiolodzy, którzy w pewien metodyczny, wykształcony sposób prowadzą dochodzenia epidemiologiczne, by zapewniać dane w sposób wiarygodny i rzetelny – tłumaczyła Kucharska.
Na koniec zapewniła, że „sprawa została zbadana, sprawa została przedyskutowana”. Określone problemy wydają się w tej chwili nie mieć miejsca – stwierdziła.
