Do tej pory obecność parlamentarzystów na sesjach rady była przygotowywana "oddolnie". Z reguły, gdy omawiano ważne dla powiatu sprawy, samorządowcy zapraszali posła lub senatora i oczekiwali od gościa poparcia dla jakiejś sprawy lub interwencji u władz centralnych.
Tym razem wizyta posła nie była zapowiedziana. Nie byli o niej poinformowani ani przewodniczący rady, ani starosta. Poseł Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości przybył nieco spóźniony i siadł w końcu sali. Dopiero po dłuższej chwili został poproszony przez przewodniczącego Janusza Chmielewskiego do stołu dla przeznaczonego dla gości obrad. Na koniec sesji poprosił o głos.
- Jestem trochę zdziwiony i rozczarowany wystąpieniem pana posła. Sądziłem, że dowiemy się czegoś na temat budowy tamy na Wiśle, albo niższych w tym roku dotacji dla Domów Pomocy Społecznej, czy choćby usłyszymy, nad czym obecnie pracuje sejm - nie ukrywa starosta Zbigniew Żbikowski.
Zdziwiony wystąpieniem posła jest też radny Jan Kościerzyński z opozycyjnej Kujawskiej Inicjatywy Samorządowej. - Nie usłyszałem od posła niczego, co byłoby istotne dla naszego powiatu. Poruszył sprawy, które jako radni opozycyjni, choć może nie wszyscy, już dawno poruszaliśmy i wyjaśniliśmy. Zastanawiam się, gdzie był pan poseł Girzyński, gdy PiS był u władzy, a my potrzebowaliśmy pomocy dla naszego szpitala? - skomentował wystąpienie posła radny.
Co powiedział poseł Girzyński na sesji powiatowej w Aleksandrowie Kujawskim - w piątek w papierowym wydaniu "Pomorskiej" na stronie aleksandrowskiej.