- Głównym powodem zalewania miasta są możliwości fizyczne odbioru wód opadowych przez rowy, którymi woda jest odprowadzana do Noteci lub do kanału Smyrnia - tłumaczył nam kilka dni temu Stanisław Kowalewski, prezes PWiK. Podkreślał, że największe problemy są z rowem marulewskim.
Inowrocław pod wodą! Ulicami płyną rzeki [zdjęcia, wideo]
- To jest rów, który biegnie przez teren miasta, gminy Inowrocław i tereny prywatne rolników. Problem jest bardzo złożony. Miasto podjęło kiedyś próbę, by go rozwiązać. Bez powodzenia. Regulacja tego rowu jest jak najbardziej wskazana. Większość tego rowu przebiega przez teren gminy. Na terenie miasta ten rów został ładnie oczyszczony. Niestety od granicy w stronę Szarleja nie są czynione żadne działania. Zarówno gmina jak i okoliczni rolnicy, którzy mają tam swoje grunty, nie są zainteresowani rozwiązaniem naszego problemu - podkreślał prezes.
Była kiedyś Miejska Spółka Wodna
Co na to rolnicy? - Przez lata w Inowrocławiu działała Miejska Spółka Wodna, która konserwowała rów marulewski na całym odcinku aż do jeziora w Łojewie - opowiada Wojciech Łukasik, przewodniczący Gminnej Spółki Wodnej Gminy Inowrocław. - Działo się tak z uwagi na to, że miasto do tego rowu spuszczało swoją wodę. Zastałem taką sytuację 23 lata temu, gdy zostałem przewodniczącym. Zmieniło się to w 2015 roku, gdy Miejska Spółka Wodna zawiesiła swoją działalność.
Wojciech Łukasik tłumaczy, że składki na rzecz Miejskiej Spółki Wodnej płaciły zakłady pracy, ale przede wszystkim miasto. Wspomina, że po zawieszeniu działalności przez Miejską Spółkę Wodną próbował zachęcić miasto do tego, by dalej partycypowało w kosztach czyszczenia rowu marulewskiego na całej długości. Podkreślał bowiem, że rów ten ma niewielkie oddziaływanie na tereny rolne, za to jest bardzo istotny dla miasta. Powołuje się na zapis Prawa Wodnego, który mówi o tym, iż kto "odnosi korzyści z urządzeń spółki wodnej", zobowiązany jest do "ponoszenia świadczeń na rzecz spółki".
Tylko do granicy miasta
W 2015 roku otrzymał od ówczesnego wiceprezydenta Ireneusza Stachowiaka pismo, w którym czytamy między innymi: "Rowy melioracyjne znajdujące się w granicach administracyjnych miasta Inowrocławia są i będą utrzymywane przez Miasto Inowrocław i nie ma przepisu prawnego, na podstawie którego Miasto miałoby partycypować w kosztach utrzymania tychże rowów poza granicami administracyjnymi miasta".
Wojciech Łukasik przyznaje, że miasto o rów znajdujący się po miejskiej części dba. Gminna część rowu jest zarośnięta. - Dla rolników ten rów ma niewielkie znaczenie, bo nie mają z niego zbytnich korzyści. To miasto ma interes w tym, żeby ten rów był drożny - podkreśla przewodniczący. Dodaje, że Gminna Spółka Wodna ma pod opieką ma aż 50 kilometrów rowów. Dysponuje budżetem w wysokości 200 tys. zł. Są to składki rolników oraz zakładów pracy, które spuszczają wodę do rowów.
Do tematu wrócimy.
Inowrocław pod wodą! Ulicami płyną rzeki [zdjęcia, wideo]
Zobacz, co pracownicy znajdują w kanalizacji deszczowej w In...
Inowrocław pod wodą. Z przymrużeniem oka [MEMY]
Inowrocław pod wodą. Ulicami płynęły rzeki: