
Damian Zbozień (Arka Gdynia)
Z miejsca, które zostawił skrzydłowym Sandecji, można było wydzielić pas startowy dla samolotów. Nigdy nie widzieliśmy tak rozpędzonych zawodników z Nowego Sącza. Nie ma co się dziwić - Zbozień był jakby zagubiony w pobliskim polu kukurydzy. W dodatku ten samobój.

Marcin Warcholak (Arka Gdynia)
Jeszcze gorzej zachował się Warcholak, który chyba celowo umieścił piłkę w swojej bramce. Takim wykończeniem akcji może pochwalić się niewielu.

Akos Kecskes (Korona Kielce)
Miał sporo szczęścia, jednak mimo wszystko, należy mu się bura. Najpierw sprokurował rzut karny, a następnie kilka razy nie pokrył swojego zawodnika. Pierwszym sygnałem była już pierwsza akcja Novikovasa, w której Litwin został zablokowany przez Diawa. Później było już tylko gorzej. Miał swój udział przy co najmniej dwóch golach dla Jagiellonii.

Dejan Lazarević (Jagiellonia Białystok)
Po drugiej stronie barykady ustawiony był Lazarević. W sumie, gdyby nie słaby strzał w pierwszej połowie i protokół meczowy, nawet nie wiedzielibyśmy o istnieniu tego zawodnika. Kontrast między nim a Novikovasem aż bił w oczy.