Do zniszczenia musiało dojść w nocy z 3 na 4 stycznia. - W sobotę miało być polowanie zbiorowe, głównie na dziki. Umówiliśmy się z myśliwymi na godzinę ósmą, ale zanim dojechaliśmy na miejsce zbiórki, zauważyliśmy przewrócone ambony. Rozjechaliśmy się po łowisku, by zobaczyć, jak wyglądają pozostałe - opowiada Mieczysław Nakonieczny, łowczy Koła „Szarak” w Bobrownikach. - To musiała zrobić grupa osób.
Niektórzy, po ciuchy nazywają ich „ekoterrorystami”. Zniszczone urządzenia służą do odstrzału zwierzyny, w tym przede wszystkim dzików w ramach walki z afrykańskim pomorem świń (ASF). Zdewastowano osiem ambon i dwie zwyżki - drabiny z siedziskami w rejonie miejscowości Rybitwy i Białe Błota. Od pierwszej ambony do ostatniej dzieli odległość około sześciu kilometrów. - Grupa wandali musiała być liczna, przewrócono nawet ciężkie ambony posadowione na słupach telegraficznych, a tam, gdzie ambony były zakotwiczone w betonie, słupy odrąbano siekierami - relacjonował nam Grzegorz Wiśniewski, łowczy okręgowy.
Myśliwi oszacowali straty, podliczyli tylko materialne szkody. - Starty to około 15 tys. złotych. Do minionej soboty, całe koło naprawiało zniszczenia - dodał Mieczysław Nakonieczny.
Dochodzenie prowadzi lipnowska policja. - To pierwsza taka skala zniszczeń od lat. Wcześniej zdarzały się małe incydenty, wyrwane drzwiczki, przewrócona ambona. Kilka lat temu ktoś podpalił magazyn - paśnik. Na pewno nie zrobili tego okoliczni rolnicy, z którymi nie mamy żadnego zatargu - opowiada łowczy Nakonieczny. - Rolnicy współpracują z nami, zależy im na bieżącym regulowaniu populacji dzików ze względu na szkody w płodach i uprawach rolnych oraz ASF.
Policja na miejscu pracowała przez kilka godzin, zabezpieczono liczne ślady. Nawet rolnicy włączyli się w akcję poszukiwania wandali. Do sprawy wrócimy.
