91-latka była znana jako osoba energiczna i towarzyska. Gdy któregoś dnia nie wróciła na noc, rodzina nie była jeszcze zaniepokojona. - To była pani, która prowadziła aktywny tryb życia. Lubiła wsiąść na rower i wybrać się do rodziny albo znajomych - tłumaczy rzeczniczka policji Brygida Zimnoch.
Starsza pani bywała wówczas poza domem przez dwa-trzy dni. Kiedy jednak nie wróciła na kolejną noc, bliscy zaczęli się martwić. Skontaktowali się z rodziną i znajomymi, ale nigdzie nie znaleźli 91-latki, która ostatni raz była widziana 25 września. Po sześciu dniach zawiadomili policję.
Zgłosili zaginięcie w czwartek ok. godz. 18.30. Poszukiwania rozpoczęły się jeszcze tego samego dnia, ale musiały zostać przerwane, gdy zapadł zmrok. Wznowiono je kolejnego dnia rano. Staruszkę znaleziono martwą w rowie melioracyjnym. - Prawdopodobnie szła z rowerem, przewróciła się i wpadła do rowu - relacjonuje Zimnoch.
Lekarz wstępnie wykluczył udział w śmierci osób trzecich. Więcej szczegółów będzie znanych po sekcji zwłok.