Dzięki ministerialnej dotacji przychodnia została skomputeryzowana i wdrożyła elektroniczny system rejestracji pacjentów. Można się samemu zalogować na stronie przychodni i zarejestrować na wybrany termin do lekarza. Ale można też tradycyjnie - zadzwonić do rejestracji i umówić się na termin.
- Zmiana polega na tym, że kiedyś się po prostu przychodziło do ośrodka i czekało w kolejce - mówi dyrektor przychodni Jan Kowalski. - Teraz, szanując pacjentów, którzy są przecież naszymi klientami, chcemy im tego czekania zaoszczędzić. Umawiamy dzień i godzinę. Poślizg może wynieść 10, 15 minut.
Zaletą jest to, że minimalizuje się czekanie na wizytę. Wadą - pogorszenie dostępności do lekarza, bo z marszu się do niego nie dostaniemy. Chyba że zachorowanie jest nagłe - wtedy zostaniemy przyjęci od razu. Bo nikt z wysoką temperaturą czy bolącym gardłem nie będzie czekał na termin.
Pacjenci - tak wynika z pierwszych sygnałów - na ogół zaakceptowali nowe zasady. Nie wszyscy jeszcze pamiętają o tym, żeby w razie jakiejś przeszkody odmówić wizytę, gdy nie pojawią się w przychodni.
- Dla nas to bardzo ważne - podkreśla Kowalski. - Prosimy o informację, jeśli ktoś nie może przyjść na umówiony termin. Zmienimy go, a my będziemy mogli bardziej elastycznie zarządzać naszym czasem pracy.
Kowalski dodaje, że bardzo wygodną rzeczą jest dostęp do dokumentacji medycznej w komputerze, a także wypisywanie recept przy ich pomocy.
- W aptekach przestaną na mnie i na moich kolegów kląć - śmieje się.